- Wróciłam! - krzyknęłam i weszłam do mojego domu. Od razu usłyszałam szamotanie w klatce Viela. Westchnęłam cicho. Po co ja zawsze wołam skoro i tak z nikim nie mieszkam? Smutne, Ran, doprawdy, smutne. Pokręciłam głową i odłożyłam trzymane zakupy. Rozprostowałam palce i zdjęłam kurtkę. Powiesiłam ją i ponownie chwyciłam torby. Ruszyłam w stronę kuchni. Miałam ochotę na tosty z szynką i pieczarkami. Rozpakowałam kupione jedzenie, ale zostawiłam potrzebne produkty. Przygotowałam tosty. Nagle poczułam, że coś staje mi na nodze. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam tam mojego królika. Jęknęłam.
- Viel, ty sobie kiedyś zrobisz krzywdę! Mówiłam ci żebyś wychodził tylko wtedy gdy jestem w pokoju! - powiedziałam. Pupil spuścił uszy. Uśmiechnęłam się i podniosłam Viela. Zrezygnowana pokręciłam głową. Pogłaskałam go i odniosłam do klatki. Dałam mu marchew, na co od razu polepszył mu się humor. Podobno te warzywa są dosyć niezdrowe dla królików, ale ten kto to pisał nie znał mojego zwierzaka! On nigdy na nic nie chorował! Zachichotałam głupio. Wróciłam do kuchni i zaniosłam kanapki do salonu. Jak zawsze panował tam bałagan. Na podłodze leżały książki i krzyżówki, na półkach walały się ciuchy pozwijane w kulki. Nie chciało mi się sprzątać. I tak nikt tu nie przychodził. Rozłożyłam się na kanapie i sięgnęłam po najbliższe łamigłówki. Co jakiś czas gryzłam tosta. Po chwili poczułam się senna. Spojrzałam na zegarek. Było dosyć wcześnie, więc mogłam się zdrzemnąć i zdążyć do pracy. Ziewnęłam i skierowałam się do sypialni. Zdjęłam aparat słuchowy i niewiele myśląc rzuciłam się na łóżko.
*****
Dryń,Dryń,Dryń!
Gwałtownie otworzyłam oczy. Sięgnęłam po aparat i założyłam go. Nie okazało się to dobrym pomysłem. I tam musiałam sobie kupić głośny budzik, żebym cokolwiek słyszała, a z połączeniem z aparatem...
- Jasny gwint! - warknęłam i wyłączyłam to irytujące urządzenie. Spojrzałam na zegarek.
- CO? - wrzasnęłam, tak głośno, że obudziłam śpiącego nieopodal Viela. Wybiegłam z pokoju. Szybko chwyciłam kurtkę i buty i pognałam w stronę miasta. Zostało mi tylko pięć minut! Zostanę wylana, jak nic. A znając mnie wpadnę na kogoś i się spóźnię. Tak się tym przejęłam, że nie zauważyłam zbliżającej się postaci. Wpadłam na nią zwalając ją z nóg. Stuknęliśmy się głowami i opadłam na ziemię. Kręciło mi się w głowie. No proszę, a nie mówiłam?
<Ktoś? Ktokolwiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz