20 lut 2017

Od Luciela do Louise

Uśmiechnąłem się pogodnie.
- Przynajmniej możesz się swobodnie nazwać artystką.
Louise uniosła brwi.
- A ty nie? Jesteś skrzypkiem, coś tworzysz - przekrzywiła głowę, odpowiadając mi uśmiechem.
Potrząsnąłem głową, śmiejąc się cicho.
- Nie, nie. Aż tak daleko nie zaszedłem. Rzadko komponuję, raczej odtwarzam. A i to mógłbym robić lepiej, nie wdałem się w artystyczną część rodziny.
Kobieta rzuciła mi pytające spojrzenie. Zabawne, jak szybko praca potrafiła mnie zmienić, w "cywilu" zrezygnowałbym z niezobowiązującej konwersacji, jeśli nic nie wnosiła. Jednak teraz pracowałem, więc rozmowa sprawiała mi przyjemność.
- Mój starszy brat jest fotografem, natomiast siostra aktorką. Gra w teatrze, czasami zdarzało mi się jej akompaniować. Niestety, musisz wiedzieć, że reszta mojej rodziny to ścisłowcy.
Zrobiłem zbolałą minę, wywołując uśmiech na twarzy Louise.
- Duża rodzina? - spytała.
- Mam szóstkę rodzeństwa. W tym tylko dwóch starszych braci, w dodatku bliźniaków. Nadal nie wiem, jakim cudem to przetrwałem. Drugi ze starszych braci, Michael, jest lekarzem, ciągle zrzędzi, że za dużo piję, że za dużo palę.
Przewróciłem oczami.
- Nie zanudzam cię? Mówienie o rodzinie raczej nie jest zbyt ciekawe.
Zaprzeczyła z delikatnym uśmiechem, głaszcząc psa, nieśmiało wychylającego się i łypiącego przy tym na mnie.
- Mój młodszy brat, Raphael, jest programistą, bez okularów kompletnie nic nie widzi. Najmłodszy z naszej siódemki jest Uriel, jeszcze studiuje. Poza tym mam też dwie młodsze siostry, Leah i Mary. Leah wiecznie nie ma w domu, jeździ ze swoimi sztukami. A Mary to architekt. Przeprojektowała dom rodziców już tysiące razy.
- Twoi bracia mają... ciekawe imiona.
Westchnąłem.
- Rodzice wpadli na genialny pomysł nazwania nas wszystkich imionami aniołów. Moje siostry też noszą biblijne imiona. W szkole nie było zbyt ciekawie.Na szczęście moje rodzeństwo uczy się na błędach, ich dzieciaki nazywają się zupełnie zwyczajne.
Uśmiechnąłem się do siebie na myśl o Ann.
Spojrzałem na Louise nieśmiało.
- Muszę się już niestety zbierać. Nico nie lubi zostawać sam w nowym miejscu.
- Nico?
- Mój szop.
Wstałem, omiatając szybko pomieszczenie wzrokiem. Odruch, który wielokrotnie zapewnił mi bezpieczeństwo.
- Mam nadzieję, że cię nie zanudziłem. Miłego dnia - pożegnałem ją szybko i wyszedłem.
Plan na dziś zaliczony. Czas wracać do Nico. Może obejrzymy Planetę Skarbów po raz tysięczny?

Louise?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz