12 lis 2016

Od Adriena do Ellen

Uśmiechnąłem się rozbawiony słowami Ellie.
- Jeszcze zobaczymy, moja droga. Nadal trochę ci nie wierzę.
***
Staliśmy na korcie naprzeciw siebie, oboje zdyszani. Ellie zdecydowanie rozwinęła swoje umiejętności gry w tenisa. To wcale nie było tak, że przegrywałem. Wcale.
- I co o tym sądzisz? - Ellen uśmiechnęła się szelmowsko.
Prychnąłem.
- Miałaś rację - jęknąłem - Przerwa!
- Naapraaawdęęę?
- Tak, proszę.
Przewróciła oczami i powoli zeszliśmy na bok. Sięgnąłem po butelkę wody.
- Mam wrażenie, że grasz gorzej niż kiedyś.
Usiadłem na niskiej ławce.
- Możliwe. Ostatnie tygodnie były dla mnie odrobinę męczące. Wiesz, Damien, jako dowódca ma całkiem sporo osób, które chciałyby go zlikwidować. A ja jestem odpowiedzialny za to, by do niczego takiego nie doszło. Chodzę za nim krok w krok, sypiam w jego pokoju, sprawdzam co je lub pije, czuję się jak pies stróżujący. Zaliczyłem już dwóch nożowników, jedną kobietę, która próbowała dosypać trucizny do kawy i kilku strzelców.
- Do kawy?
- Uhm... Tak, większość łatwo dostępnych trucizn ma charakterystyczny, gorzki smak. Kawa go maskuje.
Skrzywiła się. Urocze.
- Przez ciebie już nie spojrzę na kawę tak samo.
Roześmiałem się.
- Proszę bardzo - wiedziałem, że Ellen stara się rozładować atmosferę.
I byłem jej za to wdzięczny.

Ellie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz