-Nie wierzę, że się tu przeniosłem.- mruknąłem pod nosem, patrząc na miasteczko z dachu mojej kamienicy.
Ja też nie, w mieście było więcej kotek...
Głos Churcha rozległ się w mojej głowie.
- Zboczeniec. Ty tylko o jednym.- zbliżyłem się do krawędzi zadaszenia i kucnąłem na brzegu.
Chcesz popełnić samobójstwo? Z chęcią popatrzę jak lecisz w dół...
Myśl kota tym razem zabrzmiał bardziej jadowicie niż zwykle.
- Bo zaraz ty zlecisz...- warknąłem.
Kocur zaczął powoli odsuwać się ode mnie, rzucając oskarżycielskie i wściekłe spojrzenia w moją stronę. Roześmiałem się i odepchnąłem się od krzywizny, lądując na kolejnym dachu. Po jakiś pięciu domach ujrzałem tabliczkę: "Bar Poranguli". Zatrzymałem się i spojrzałem w dół. Od ziemi dzieliło mnie jakieś 5-6 jardów. Zeskoczyłem, robiąc salto w powietrzu i opadłem miękko na ziemię. Takie widowisko zachwyciłoby wiele pań (a także panów), gdyby uliczka nie była pusta... Otworzyłem drzwi Baru i wkroczyłem do lokalu. Moje nozdrza wypełnił ostry zapach alkoholu. Ruszyłem w stronę stanowiska barmana, nie zwracając uwagi na ludzi wokół.
- Rozlałeś mi drinka...- usłyszałem kobiecy, aksamitny głos za sobą.
- Kupię ci kolejnego, Mademoiselle.- odwróciłem się. Przede mną stała młoda kobieta, z płomiennymi włosami i z jasnoszarymi oczami. Ruszyłem dalej, mając stuprocentową pewność, że dziewczyna idzie za mną. Po chwili stanęliśmy przed barmanem. Zamówiłem drinka dla kobiety i szklankę Whisky dla mnie.
- Jak cię zwą, madame?- zwróciłem się do niej, podając napój.
- Gwendoline Stark.- podała mi rękę
- Alec Bane.- skłoniłem się, ująłem jej dłoń po czym lekko musnąłem wargami jej śródręcze.
- Nosisz soczewki? -spojrzała mi w oczy gdy stanąłem przy ladzie i zacząłem powoli sączyć alkohol.
-Mój wzrok jak na razie jest idealny. Wiem, moje ślepia są nienaturalne ale cóż, taki już jestem.-odparłem nie odrywając wzroku od szklanki.
Nagle rozległy się pierwsze rytmy ,,Light Em Up''. Wyciągnąłem telefon i odebrałem połączenie. Po krótkiej rozmowie odłożyłem telefon na ladę i dopiłem Whisky.
- Wybaczy mademoiselle, moja siostra mnie potrzebuje. Gdybym mógł prosić o ponowne spotkanie, byłbym wielce szczęśliwy.- zapisałem na serwetce mój numer- Proszę o kontakt.
- Musiałabym się zastanowić.- Gwendoline uśmiechnęła się do mnie tajemniczo.
- Do zobaczenia, Gwendoline.- również się uśmiechnąłem i wypadłem z lokalu, pędząc do mojego domu.
Gwen?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz