Peron, godziny wieczorne, a ja stoję na brzegiem i zastanawiam się czy czasem nie byłoby łatwiej skończyć to wszystko pod pociągiem, niż ciągnąć dalej coś co i tak nigdy nie będzie miało przyszłości. Z nostalgicznych przemyśleń wyrwało mnie trąbienie pociągu, zdezorientowana zachwiałam się do tyłu. Na szczęście coś, a w zasadzie ktoś zamortyzował mój upadek, więc nie bolało tak bardzo. Żeby nie robić widowiska szybko się podniosłam i otrzepałam.
Nie odezwałam się, nie od razu. Musiało wyglądać to trochę głupio, ale przyglądałam mu się uważnie, dawno nie widziałam wilka, więc była to dla mnie okazja żeby poznać w końcu kogoś takiego jak ja.
-Allijay Timoore - podałam chłopakowi rękę, a ten ją uścisnął.
-Musisz bardziej uważać - odparł spoglądając na pociąg, który właśnie ze zgrzytem zatrzymał się na stacji - Jeszcze trochę a może nic by z ciebie nie zostało.
-Pewnie masz rację - wzruszyłam ramionami, a jednak jego troska mi zaimponowała, w tych czasach to było coś mało spotykanego.
-Jesteś nie tutejsza - wsadził dłonie w kieszenie
Pokiwałam twierdząco głową, na prawdę musiałam wyglądać jak jakaś przybłęda skoro widać to gołym okiem.
-Dopiero przyjechałam - uśmiechnęłam się lekko, w środku czułam jakby od mojego wyjazdu minęło co najmniej kilka lat, tak dużo zdążyło się zmienić wciągu tych kilku godzin.
-Co taka panienka robi w takim miejscu? - rozejrzał się dookoła i znów wbił wzrok we mnie, miałam wrażenie, że dokładnie mnie analizuje.
-Ehhh no wiesz, powiedzmy, że to mój nowy start - wbiłam wzrok w ziemię, to zdecydowanie nie temat, który chcę teraz poruszać.
Alex już chciał coś powiedzieć, ale nawet nie zaczął. Cały się spiął, i nerwowo rozejrzał dookoła, jakby czegoś szukał, a może unikał?
-Nie możemy tu zostać - chwycił mój plecak z ziemi - Chodź.
-O co chodzi - wzięłam kota na ręce i dogoniłam chłopaka - Czemu?
-Tu nie jest bezpiecznie - spojrzał na mnie - To twoje? - zobaczyłam zdumienie w jego oczach, ale nie zwolniliśmy, a nawet miałam wrażenie, że przyśpieszamy coraz bardziej. Szliśmy wzdłuż torów, nie wiedziałam nawet czy mogę mu ufać, ale swój swojemu nic nie zrobi, chyba...
-Cholera! - przeklną kiedy obejrzał się do tyłu
-Możesz wyjaśnić mi o co chodzi?! - teraz już biegliśmy przedzierając się przez tłum ludzi i walizek.
-Nie gadaj tylko skacz! - wskazał mi drugą stronę stacji. Od niej dzieliły nas tylko tory i jadący w naszą stronę pociąg.
-Teraz! Już! - skoczył.
Wahałam się. Skoczyłam za nim, uprzednio rzucając mu kota. Wszystko trwało sekundy, kiedy przelatywałam na drugą stronę pociąg przejechał tuż za mną, czułam podmuch powietrza na plecach.
-Możesz mi powiedzieć, co tu się właśnie stało? - usiadłam pod ścianą, zakręciło mi się w głowie, myślę, że to za dużo jak na jeden dzień.
-W tym miejscu roi się od łowców - odparł, ale powiedział to tak jakby było to coś normalnego, a ja nie rozumiałam o co chodzi.
-Od kogo? - skrzywiłam się kiedy poczułam ukłucie w klatce, nigdy nie byłam dobrym sportowcem, ale nie myślałam, że jest ze mną aż tak źle.
-Ludzi, którzy polują na takich jak ja czy ty - spojrzał na mnie, lekko w szoku - Na prawdę nie spotkałaś jeszcze nikogo takiego?
-Ludzi, którzy polują na takich jak ja czy ty - spojrzał na mnie, lekko w szoku - Na prawdę nie spotkałaś jeszcze nikogo takiego?
Zaprzeczyłam.
<Alex? c:>
<Alex? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz