- Przywitajmy moją przyjaciółkę tak, jak przystało na ludzi gościnnych – morderczyni zwróciła się do bruneta, który przystanął obok niej. – Zaprowadźcie ją do siedziby, tam, gdzie powitaliśmy naszego wcześniejszego gościa.
Obrońcy kiwnęli głowami, siłą wyrwali mi ulubioną broń z dłoni i, schyliwszy moją głowę, ruszyli w stronę odpowiednich drzwi. Nie stawiałam żadnego oporu, nie miało to sensu. Ostatni mężczyzna otworzył je i podążył za mordercami. Gdu doszliśmy do odpowiedniego pomieszczenia, dwaj mordercy cisnęli mną o ziemię, a brunet stanął w wejściu, broniąc go. Moriarty chwyciła moje włosy i szarpnęła nimi, sprawiając, że spojrzałam na oskórowanego, martwego już poszukiwanego mężczyznę.
-Droga Moriarty, liczysz, że widok martwego ciała wywrze na mnie jakieś wrażenie? - zapytałam kpiąco. - Możesz puścić moje włosy, jestem w stanie samodzielnie utrzymać głowę.
Blondynka szarpnęła jeszcze raz, po czym puściła. Podniosłam się i rozmasowałam biodro, na które upadłam.
-Można było trochę delikatniej, nie zamierzam się miotać, szkoda energii.
Zmierzyłam wzrokiem dwóch mężczyzn stojących po ścianą i obserwujących każdy mój ruch. Następnie przeniosłam go na bruneta broniącego wejścia.
-Nigdy nie lekceważysz swojego wroga, Jamie. Środki ostrożności, jak sądzę? Jestem zupełnie nieszkodliwa, nie mam przy sobie broni, ale ostrożności nigdy za wiele. - powiedziałam, przyglądając się denatowi.
Nie dawałam tego po sobie poznać, ale byłam wściekła, iż nie pomyślalam o tym, że Moriarty może mieć wsparcie.
-Milcz. - syknęła moja rywalka.
-Wspaniałe dzieło sztuki, panie stojący w drzwiach. Jest pan ciekawym przypadkiem socjopatii. - niezrażona kontynuowałam. - Bardzo ciekawy sposób tortur, aczkolwiek istnieją sprawiające więcej bólu, a roboty jest mniej.
-Na przykład jakie? - zapytał mężczyzna, w jego oczach widać było żądzę mordu.
-Obydwoje milczeć! - wrzasnęła Moriarty.
-Spokojnie, moja droga, złość piękności szkodzi. - powiedziałam, mimowolnie unosząc kąciki ust w ironicznym uśmieszku.
-W takim razie ty, Holmes musiałaś bardzo, bardzo często się wściekać. - odparowała kobieta.
-Dla mnie zawsze na pierwszym miejscu jest intelekt, Moriarty.
-Kobiety.. - westchnął jeden z morderców.
-Tego też ci brakuje, Elenor.
-Seksu, czy związku? - zapytałam.
Seksu, a jakże. Mogę to zmienić. - uśmiechnęła się ironicznie, podchodząc bliżej mnie.
-Wybacz, nie bawię sie w seksy z moimi wrogami. - odparłam, patrząc przenikliwe w oczy blondynki, jednocześnie wykorzystując tymczasową bliskość i niezauważalnie wyciągając swoją broń z kieszeni jej płaszcza.
-Dalej ćpasz, moja droga, czy jakimś cudem udało ci się z tym skończyć?
Schowałam pistolet spowrotem do kieszeni swojej kurtki, dalej nie zwracając tym niczyjej uwagi.
-Korzystam z życia, dlaczegoby nie, skoro mogę. - kontynowałam tą totalnie bezsensowną rozmowę, z której wyniknęło jednak coś pożytecznego.
Mori? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz