14 lis 2016

Od Aleca do Gwendoline

Kiedyś zastanawiałem się jakie uczucie niesie ze sobą śmierć. Nie wiedziałem tego do tamtego momentu. Słyszałem swój własny chrapliwy oddech. Pomyślałem o pierwszym razie, kiedy ojciec uczył mnie pływać. O tym, jak zanurzyłem się tak głęboko w niebieskiej toni, że świat zniknął i zostało tylko bicie mojego serca w ciemnościach. Wtedy ojciec złapał mnie za rękę i wyciągnął na brzeg. Lecz w tamtej chwili nie było nikogo, kto by mi pomógł. Byłem zdany tylko na siebie. Wiedziałem, że potrzebuję jakiejś liny. Liny trzymającej się kogoś, kto był tylko wśród żywych. Tylko wśród ludzi czystych, nie skażonych zabójstwem czy krwią. Znałem tylko dwie takie osoby. Pierwszej nie interesowało to, czy żyję czy nie. Druga  spokojnie mogłaby należeć do zastępu aniołów... Skupiłem się na jej postaci. Na szarych, głębokich oczach i długich, miękkich włosach w odcieniu świeżego ognia. Powoli ciemność zaczynała blednąć, a moje serce przyśpieszyło. Usłyszałem niewyraźne szepty i czułem, że ktoś jest obok. Powoli uniosłem powieki. Na początku poraziło mnie jasne światło. Zmrużyłem oczy i obraz zaczął się wyostrzać. Ujrzałem pochylającą się nade mną Gwendoline. Po jej twarzy ciekły łzy, a jej ręce były całe we krwi. Podniosłem rękę i założyłem kosmyk włosów dziewczyny za jej ucho. Spojrzała na mnie oczami zapełnionymi łzami i rzuciła mi się na szyję.
- Spokojnie, Gwendoline.- szepnąłem.
- Myślałam... myślałam że... -jęknęła.
- Wiem... ja też. - zmusiłem się na cichy żart.
- Co się właściwie stało?- zapytała, puszczając moją szyję.
- To część przejęcia przywództwa... każdy Alfa musi przeżyć jad poprzednika.- odparłem, podnosząc się z zimnej posadzki.
- Czyli już wszystko dobrze?- spytała, patrząc mi w oczy.
- W pewnym sensie. Jad jeszcze krąży w moich żyłach ale znam na to lek...- mruknąłem.
- To...to dobrze.- zmierzyła mnie wzrokiem.
- Wiem, po tym wszystkim mój wygląd ma wiele do życzenia.- uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie wstawaj jeszcze. -rozległ się głos Szamana.
- Już za późno.- warknąłem.
- Mogą wystąpić nagłe przemiany.- ostrzegł medyk.
- Nie musisz się o mnie martwić.- rzuciłem, ruszając w stronę drzwi, mimo palącego bólu w nodze.
- Alec...- mruknęła Gwen.
- Już za późno żeby odwozić cię do domu. Mogę zaprosić cię to siebie?- nacisnąłem klamkę.
- T... nie wiem czy...- zająknęła się.
- W takim razie... proszę za mną. -otworzyłem drzwi.
- A to daleko?- zapytała.
- Trzy przecznice.- odparłem, ruszając przez siebie.
¸„.-•~¹°”ˆ˜¨   ¨˜ˆ”°¹~•-.„¸
- Lubisz zwierzęta?- spytałem cicho.
- Zależy jakie.- Gwen spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Chodź, wejdziemy garażem.- ruszyłem po trawniku.
Po chwili stanęliśmy przez boksem Fallen'a. Gwizdnąłem i poczułem ruch w boksie. Po chwili ze środka wyłonił się kary ogier.
- To jest Fallen Angel. - wyciągnąłem rękę i pogłaskałem konia po pysku. Dzisiaj był jeden z tych niewielu dni, gdy Angel miał dobry humor.
- Jaki cudowny.- pisnęła Gwendoline i zaczęła słodko szczebiotać do ogiera. Przewróciłem oczami i skierowałem gniewne spojrzenie w stronę konia.
- Wystarczy, dajmy mu spać.- burknąłem i otworzyłem garaż. Wkroczyłem do ciemnego pomieszczenia i zacząłem przemieszczać się w stronę drzwi. Otworzyłem je i wpuściłem dziewczynę do środka. Wziąłem kurtkę Gwen i powiesiłem na wieszaku.
- Alec! Clary mówiła że uciekłeś. Martwiłam się!- krzyknęła Alice schodząc po schodach.
- O właśnie. To moja siostra Alice.- przedstawiłem nastolatkę.
- Ty jesteś Gwen? Miło mi cię poznać.- przywitała się. Gwen uśmiechnęła się.
- Młoda, wracaj do góry.- mruknąłem.
- Och, no weź! Oprowadzę Gwen a ty wstaw pizzę. Przyszła z pół godziny temu ale będzie lepsza ciepła.- Alice wzięła Gwendoline pod rękę i zaczęła oprowadzać ją po domu.
Westchnąłem i ruszyłem do kuchni.  Złapałem pizzę i wrzuciłem ją do pieca. Wyciągnąłem fiolkę z lekiem na jad Alfy i szybko wypiłem jej zawartość. Wyciągnąłem pudełko z pieca i rzuciłem je brutalnie na stół, położyłem na stole kilka talerzy.
- Alice! Gwen! Zjecie coś?- krzyknąłem w głąb kamienicy.
Dziewczyny wróciły, śmiejąc się z czegoś cicho po czym siadły obok siebie przy stole. Moja siostra miała niepowtarzalny talent rozśmieszania ludzi. Wyciągnąłem trzy szklanki i wodę. 
- Masz ładny dom. I fajną siostrę.- Gwen sięgnęła po szklankę.
- Dzięki, chociaż z tą fajną siostrą się nie zgodzę.- siadłem na krześle.
Alice wystawiła do mnie język i sięgnęła po kawałek pizzy.
- Gwen zostaje u nas?- spytała.
- Chyba tak. Masz jakieś rzeczy na przebranie?- spojrzałem na Gwendoline.
- Camille ostatnio coś zostawiła.- odpowiedziała za nią Alice.
- Kto to Camille?- zapytała Gwen, chwytając szklankę wody.
- Obecna żona ojca. Czwarta. Mniej więcej w twoim wieku. Ojciec gustuje w młodszych kobietach.- wyjaśniłem.
- Moja matka była  jego pierwszą żoną. Podobno poleciała na hajs.- mruknęła siostra.- A Lucian jest idiotą, zostawił moją matkę dla kochanki, drugiej.
- Och, nie przesadzaj. Faktycznie ojciec jest dupkiem ale nas kocha...- syknąłem nie do końca przekonany o realności moich słów.
- Nieźle...- westchnęła Gwen,
- A matka Aleca...-zaczęła Alice.
- Zamknij się! W moim domu nie chcę słyszeć ani słowa o tej szmacie.- warknąłem.- Gwendoline, pokażę ci gdzie będziesz spać.
- Alice mi pokazała.- odparła.
- Świetnie! Dobranoc! Jutro z rana odwiozę cię do domu.- podniosłem się gwałtownie z krzesła.
Nie denerwuj się... tak czy siak Lilith czeka na twoją duszę...
- Stul się, Church!- krzyknąłem ruszając do piwnicy.
Haha... lubię jak się denerwujesz...
Tego było za wiele. Szarpnąłem drzwi, wyrywając je z zawiasów i ruszyłem w głąb piwnicy. Zostawiłem rzeczy na stole i zamknąłem się w izolatce.
Ojoj... nie chciałem cię wkurzyć...
Zignorowałem słowa kocura i przemieniłem się w wilka. Tylko w tym pomieszczeniu, otoczonego poduszkami i ścianami nie przepuszczającymi żadnych dźwięków mogłem być sobą. Zacząłem gniewnie rzucać się o ściany i drapać w furii. Jak zawsze Church podsycał mój gniew. Jakby nie mógł być głupim kocurem, oczekującym jedzenia. Po wyładowaniu gniewu poczułem się strasznie zmęczony. Ułożyłem się w kącie, zwinąłem w kłębek i zamknąłem oczy. Po chwili zapadłem w pusty, odprężający sen.

Gwen? Wiem, słabe ale coś wymyślisz xd                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz