7 lis 2016

Od Gwendoline do Aleca

Podążyłam wzrokiem za nowo poznanym chłopakiem, wciąż ściskając w dłoni serwetkę z jego numerem telefonu. Westchnęłam cicho, jednak żałośnie, gdy tylko zniknął mi z oczu. Zerknęłam na szklankę wypełnioną alkoholem i, mimo obrzydzenia, dopiłam kolejny trunek. Mimowolnie skrzywiłam się, gdy poczułam nieprzyjemne palenie w gardle. Zakaszlałam cicho, podnosząc się. Ostatni raz nieznacznie rozejrzałam się dookoła i wyszłam z zadymionego, śmierdzącego alkoholem lokalu. Zdecydowanie nie pasowałam do takich miejsc, alkohol nie był mi pisany – zaledwie kilka szklanek sprawiło, że kręciło mi się w głowie. Niechętnie, próbując opanować własne ciało, powlokłam się w stronę wynajmowanego mieszkania.
Ciężko opadłam na podłogę, tuż obok Maisie, która w napięciu oglądała kolejny odcinek serialu. Dopiero, gdy ścisnęłam jej dłoń, ta zerknęła na mnie, jednak nie oderwała się bardziej od śledzenia losu młodej dziewczyny, pragnącej zemsty za śmierć bliskich. Westchnęła ciężko, gdy akcja przeniosła się do jej siostry – ciemnowłosej córki lorda, grającej bękarcią córkę na życzenie obrońcy.
- I co? – zapytała, niechętnie wyłączając laptop. Odwróciła się w moją stronę, patrząc prosto w oczy. Sięgnęłam do kieszeni spodni i wyciągnęłam serwetkę. Rozprostowałam ją na podłodze i uniosłam papierek, pokazując treść przyjaciółce – Jak się nazywa?
- Alec Bane. – odpowiedziałam, uśmiechając się i przygryzając wargę, jak to miałam w zwyczaju, gdy za bardzo czymś się cieszyłam.
- Przedstawiłaś mu się? – odwzajemniła uśmiech, zabierając mi serwetkę. Podniosła się i podeszła do stolika, pod którym leżały puste butelki po winie.
- Jasne – odparłam szybko, patrząc jak bierze kartkę oraz długopis i zapisuje numer – Ale on jest taki uroczy, ma takie śliczne, błyszczące oczy.
- Jak tamten z biblioteki? – zachichotała, wracając na miejsce.
- Był niegodny, sama tak mówiłaś. – prychnęłam, wyrywając z jej dłoni kartkę.
- No tak, pamiętam – znowu zachichotała – Nazywa się, Alec, tak?
- Tak. – mruknęłam niepewnie.
- Gwenlec! – krzyknęła, ściskając moje dłonie – Brzmi pięknie, prawda?
- Nie – syknęłam, wyrywając palce z jej uścisku – To brzmi jak Dalek.
- Trudno! – westchnęła beztrosko. Na moment umilkła, by znowu się odezwać, ogłaszając jeszcze gorszy pomysł – Zadzwoń do niego, teraz. Pewnie tęskni.
- Zwariowałaś! – warknęłam, ale wyjęłam telefon z kieszeni i odblokowałam go.
- No dawaj. Przypominam ci, że nadal jesteś dziewicą, Stark.
- Milcz, Tyrell – odparłam, zerkając to na kartkę, to na telefon – Dobra. Wygrałaś. Dzwonię.
- Wspaniale. – powiedziała, podnosząc się i siadając na wytartej kanapie. Obserwowała mnie ruchy, patrząc wyczekująco. Westchnęłam niezwykle żałośnie, gdy zaczęłam przepisywać kolejne cyfry numeru Aleca. Zerkając na Maisie, zadzwoniłam do mężczyzny poznanego w barze. Odebrał niemal natychmiast.
- Halo? – usłyszałam męski głos zza słuchawki. Tak, to na pewno on.
Wzięłam głęboki haust powietrza, zerkając na oczekującą przyjaciółkę.
- Cześć, tu Gwendoline – odpowiedziałam szybko, prawie na jednym oddechu – Twoja propozycja wydała mi się wyjątkowo kusząca dlatego postanowiłam zadzwonić.


Alec?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz