Podążyłam wzrokiem za nowo poznanym chłopakiem, wciąż ściskając
w dłoni serwetkę z jego numerem telefonu. Westchnęłam cicho, jednak żałośnie, gdy
tylko zniknął mi z oczu. Zerknęłam na szklankę wypełnioną alkoholem i, mimo
obrzydzenia, dopiłam kolejny trunek. Mimowolnie skrzywiłam się, gdy poczułam
nieprzyjemne palenie w gardle. Zakaszlałam cicho, podnosząc się. Ostatni raz
nieznacznie rozejrzałam się dookoła i wyszłam z zadymionego, śmierdzącego
alkoholem lokalu. Zdecydowanie nie pasowałam do takich miejsc, alkohol nie był
mi pisany – zaledwie kilka szklanek sprawiło, że kręciło mi się w głowie.
Niechętnie, próbując opanować własne ciało, powlokłam się w stronę
wynajmowanego mieszkania.
Ciężko opadłam na podłogę, tuż obok Maisie, która w napięciu
oglądała kolejny odcinek serialu. Dopiero, gdy ścisnęłam jej dłoń, ta zerknęła
na mnie, jednak nie oderwała się bardziej od śledzenia losu młodej dziewczyny,
pragnącej zemsty za śmierć bliskich. Westchnęła ciężko, gdy akcja przeniosła
się do jej siostry – ciemnowłosej córki lorda, grającej bękarcią córkę na
życzenie obrońcy.
- I co? – zapytała, niechętnie wyłączając laptop. Odwróciła
się w moją stronę, patrząc prosto w oczy. Sięgnęłam do kieszeni spodni i
wyciągnęłam serwetkę. Rozprostowałam ją na podłodze i uniosłam papierek,
pokazując treść przyjaciółce – Jak się nazywa?
- Alec Bane. – odpowiedziałam, uśmiechając się i
przygryzając wargę, jak to miałam w zwyczaju, gdy za bardzo czymś się
cieszyłam.
- Przedstawiłaś mu się? – odwzajemniła uśmiech, zabierając
mi serwetkę. Podniosła się i podeszła do stolika, pod którym leżały puste
butelki po winie.
- Jasne – odparłam szybko, patrząc jak bierze kartkę oraz
długopis i zapisuje numer – Ale on jest taki uroczy, ma takie śliczne,
błyszczące oczy.
- Jak tamten z biblioteki? – zachichotała, wracając na
miejsce.
- Był niegodny, sama tak mówiłaś. – prychnęłam, wyrywając z jej
dłoni kartkę.
- No tak, pamiętam – znowu zachichotała – Nazywa się, Alec,
tak?
- Tak. – mruknęłam niepewnie.
- Gwenlec! – krzyknęła, ściskając moje dłonie – Brzmi pięknie,
prawda?
- Nie – syknęłam, wyrywając palce z jej uścisku – To brzmi
jak Dalek.
- Trudno! – westchnęła beztrosko. Na moment umilkła, by
znowu się odezwać, ogłaszając jeszcze gorszy pomysł – Zadzwoń do niego, teraz.
Pewnie tęskni.
- Zwariowałaś! – warknęłam, ale wyjęłam telefon z kieszeni i
odblokowałam go.
- No dawaj. Przypominam ci, że nadal jesteś dziewicą, Stark.
- Milcz, Tyrell – odparłam, zerkając to na kartkę, to na
telefon – Dobra. Wygrałaś. Dzwonię.
- Wspaniale. – powiedziała, podnosząc się i siadając na
wytartej kanapie. Obserwowała mnie ruchy, patrząc wyczekująco. Westchnęłam
niezwykle żałośnie, gdy zaczęłam przepisywać kolejne cyfry numeru Aleca.
Zerkając na Maisie, zadzwoniłam do mężczyzny poznanego w barze. Odebrał niemal
natychmiast.
- Halo? – usłyszałam męski głos zza słuchawki. Tak, to na
pewno on.
Wzięłam głęboki haust powietrza, zerkając na oczekującą
przyjaciółkę.
- Cześć, tu Gwendoline – odpowiedziałam szybko, prawie na
jednym oddechu – Twoja propozycja wydała mi się wyjątkowo kusząca dlatego
postanowiłam zadzwonić.
Alec?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz