Uśmiechnęłam się ciepło w kierunku nowego znajomego.
- Nawiasem, masz zamiar się przedstawić? - spytałam, a on momentalnie się speszył.
W sumie, całkiem urocze.Dziwne, że mu jeszcze serce nie siadło z nadmiaru wrażeń.
- Tak, faktycznie. William... Znaczy, Will - nerwowo wykręcał palce.
Przewróciłam oczami.
- Nie wiem, skąd te nerwy, to nie randka. Jeszcze - wyszczerzył się Dean, porozumiewawczo poruszając brwiami.
- Jak chcecie to mogę was zostawić - dodał.
- Jeśli miałbym shippować kogoś z tej trójki, bylibyście to wy - odezwał się Will, nim zdążyłam odciąć się Deanowi.
Rzuciłam przyjacielowi rozbawione spojrzenie i jednocześnie wybuchliśmy śmiechem, który dodatkowo speszył naszego kolegę.
- Przykro mi, nie ma szans. Nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki... a może łóżka.
Uderzyłam łowcę w ramię. Całkiem mocno.
- Trochę się mylisz w czasie ze swoim zmysłem shippera - no, nawet nie trochę, to prawie sześć lat minęło.
- To wy... Byliście... ym... Razem?
Dean potarł nieogoloną szczękę, przyglądając się nadnaturalnemu. Oho, zaczyna się, opowieść wszech czasów.
- Jeszcze pytasz? Niecnie wykorzystałem moją fankę. W szkole średniej miałem swój własny fanclub - uśmiechnął się jeszcze paskudniej. Bogowie...
- Pełen zdesperowanych nerdowskich nastolatek - wtrąciłam się.
- To fakt. Ale niektóre były niczego sobie. Wyobraź sobie, że przyszedłem na jakąś imprezę, zaczęło mi się nudzić. I zauważyłem dziewczynę, która od początku gapiła się na mnie szczenięco. Podszedłem, pogadałem, przez większość czasu wyglądała, jakby miała zemdleć. Jak tu nie skorzystać z okazji?
Will zakrztusił się, gapiąc na Deana jak cielę na malowane wrota. Uratowała nas kelnerka, która przyniosła kawę. I szklankę wody dla krztuszącego się Williama.
- Nie chcesz słyszeć tej historii, Will - rzuciłam, wiedząc, że to i tak nic nie da.
- Wydaje mi się, że nie chcę.
Dean tylko prychnął.
- Nie ma, że nie. Kontynuując, Ella była kompletnie trzeźwa, więc trochę to naprawiłem. Z tym, że kiedy zacząłem coś sugerować, była jak najbardziej za. Również trzeźwa. A skoro miała do tego puste mieszkanie.
Nadnaturalny przestał patrzeć na Deana, za to wydawał się zupełnie skupiony na tym, by nie zakrztusić się swoją kawą.
- Jak na pierwszy raz, to była całkiem niezła - przyjaciel przez chwilę teatralnie marszczył brwi, niby próbując sobie przypomnieć szczegóły.
A Will zawiódł w niekrztuszeniu się swoją kawą. Przyglądałam się z rozbawieniem, jak próbuje walczyć o oddech.
- Może miałaś rację, El, Może prawiczkowi nie powinienem opowiadać takich historii, jeszcze się spłoszy.
Westchnęłam, po czym trzepnęłam Deana w głowę.
- W każdym razie, mi szybko przeszło, ale dogadywaliśmy się nieźle, więc dalej mamy kontakt - dokończyłam.
Will wrócił do względnej normalności.
- Yyy... A ten... co robicie tak... na co dzień? - nareszcie normalny temat.
- Jestem niewolniczym pracownikiem korporacji. Szerzej, programistką - westchnęłam, zabierając się za swoją kawę.
Dean nie odezwał się, skupiony na swojej kawie.
- Bawię się w grafika - odpowiedział Will.
Uniosłam brwi.
- Nic dziwnego, jakiś talent masz - uśmiechnęłam się.
Will?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz