27 lis 2016

Od Adriena do Ellen

W milczeniu oddałem jej test. Moja mina musiała ją zaskoczyć, bo Ellen również zamilkła.
- Ellie... Co to ma znaczyć? - spytałem cicho.
Prychnęła, próbując jeszcze ratować sytuację udawaną nonszalancją. Tyle, że ja potrafiłem ją przejrzeć.
- To co widzisz. Nie nauczyli cię, jak to działa?
Nadal gapiłem się na nią jak cielę.
- Nauczyli. Tylko nigdy nie wpadłem, Ellen. Nigdy.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Pokonałem dzielącą nas przestrzeń, zamykając El w mocnym uścisku. Zaskoczyłem ją tym gestem, wiedziałem, że nie tego się spodziewa.
Kiedyś, gdy wyszło na jaw kilka moich dziewczyn, spytała, co zrobiłbym, gdyby któraś wpadła. Odpowiedziałem wtedy, że zmyłbym się z pola widzenia na jak najdłużej i że dzieci to nie moja bajka.
- Ellie, nie chcę cię straszyć, ale mamy poważny problem. 
- No co ty nie powiesz.
Westchnąłem ciężko.
- Usiądź lepiej.
- Rien, jestem na początku ciąży, jeszcze nie umieram.
- Nie o to chodzi.
Posłusznie usiadła, rzucając mi tylko długie spojrzenie.
- Ellie, dziecko które nosisz najprawdopodobniej będzie kotołakiem. Jesteśmy dość... inwazyjni. Jeśli tak jest, to znaczy, że już teraz twoja woń znacząco zmieniła się dla przedstawicieli nadnaturalnych. To naraża cię na niebezpieczeństwo, ponieważ nie nosisz na sobie zapachu dorosłego kotołaka, który byłby ojcem i chroniłby cię. Wtedy przedstawiciele mojej rasy trzymaliby się od ciebie z daleka. Na razie jedynym ich pragnieniem jest cię wypatroszyć, nie chcemy nieuświadomionych dzieciaków. Jest też druga sprawa. O ile inni nadnaturalni raczej nie wchodzą nam w drogę i tolerujemy ich na swoim terytorium, tak z wilkołakami jest odwrotnie. Oni też wyczuwają zmianę w twoim zapachu, Ellie. I mogliby zabić cię dla czystej złośliwości.

Ellen?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz