22 sty 2018

Od Horace'a do Theodora

Gdy zostałem przygnieciony do ziemi poczułem zaskoczenie i cichy strach. Wywołało to krótki atak impulsów do mojej głowy. "Chroń się, chroń!" - dźwięczało w uszach. Posłuchałem się wewnętrznego głosu i już po chwili byłem wilkiem. Moja ciemnobrązowa sierść nastroszyła się, a kły odsłoniłem delikatnie. Mięśnie były spięte, gotowe na nagłą konfrontację. Swoimi ślepiami zanalizowałem przeciwnika. Większy, jego futro stapiało się z nocą, a oczy połyskiwały, zielone. Widziałem w nich pewne szaleństwo. Nie byłem pewny czy atakować, czy też czekać na ruch basiora. Leżałem tak po nim, a ciszę przerywały co chwilowe powarkiwania. Niespodziewanie moja łapa znalazła się na nosie samca. Miało go to zdezorientować. Spotkało mnie jedynie jego niewyczuwalne spojrzenie, a tuż po chwili odskoczył, niby wystrzelony z procy. Sprężyście wylądował na czterech łapach. Kły schował. Prędko wstałem, nie spuszczałem z niego wzroku. Krążyliśmy, badając siebie nawzajem. Próbowałem przewidzieć jego każdy ruch. Drzewa szumiały. Gdyby zaatakował...mógłbym przegrać, był w końcu większy. Skuliłem się z lekka, odwróciłem i zacząłem biec.
~~~~
Byłem świadomy, że dzisiejszej nocy księżyc będzie pięknie okrągły, a moje wilcze zmysły będą szaleć. Zaplanowałem więc, że wyżyję się w lesie, z dala od innych. Wieczór zbliżał się nieubłaganie szybko. Wypiłem jedną szklankę brandy i uznałem, iż dobrze byłoby już wychodzić. Tak też zrobiłem. Przebrany w wygodne ubranie wolnym krokiem skierowałem się do lasu. Wspominałem wszystkie ucieczki, pierwsze pocałunki, szalone zabawy, pierwszy raz mojej przemiany. Wydawało się być to zupełnie bez wyrazu, a przecież była to moja przeszłość. Nieustannie grałem, przez co również byłem zmęczony. 
- Niedługo kolejna premiera - burknąłem pod nosem.
Ciemność zapadła na dobre, a księżyc znajdował się wysoko na niebie.Wewnątrz mnie wszystko szalało. Lecz najpierw musiałem dojść na "swoją" polanę. 
~~~~
Nie wiem kiedy płatki śniegu poczęły lądować na moim futrze, już nie biegłem, wciągałem teraz duże hausty powietrza do mych płuc. Rozglądałem się to na prawo to na lewo. Mimo wszystko miałem na sobie jego zapach, który jakimś niewyjaśnionym sposobem utkwił mi w nozdrzach.



Theodor?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz