11 paź 2016

Od Adriena do Ellen

Wyszedłem, by zrozumieć sytuację. Droga do domu Ellie była prosta. To co w nim zastałem już nie. Rozejrzałem się w środku. Widok ciał już dawno przestał robić na mnie wrażenie. Następnie zabrałem z pokoju przyjaciółki rzeczy, które uznałem za potrzebne. Dłużej zeszło mi na badaniu śladów. Morderca był dokładny i staranny, nie trafiło mi się zbyt wiele materiału. Trzeba będzie rozpytać w środowisku. Wyszedłem na zewnątrz i dreptałem chodnikiem w kierunku swojego mieszkania, gdy zobaczyłem policyjne auto parkujące przed domem Ellie. Nie chciałem tego oglądać.
Szybko znalazłem się u siebie. Petra spała, zwinięta na kanapie, okryta kocem. Poszedłem do sypialni, ale Ellie już w niej nie było. Mogłem się tego spodziewać. Westchnąłem ciężko, odkładając jej rzeczy. Obudziłem Petrę, była zmartwiona tym, że jej zdaniem, zawaliła sprawę.
- Spokojnie, Pet, nie miałaś być więziennym strażnikiem. Poszukam jej teraz, a ty śpij - mruknąłem.
Pocałowałem ją na pożegnanie i wyszedłem.
Odnalezienie Ellen nie było szczególnie trudne. Zainteresował się nią jeden z moich Braci. Widziałem jak patrzył z daleka, z głodem w oczach. Dla takich jak ja, ludzka krew jest jak narkotyk, afrodyzjak. Wyczuł mnie i chwilę mierzyliśmy się wzrokiem w ciemnościach. Odszedł, wiedziałem, że kotołak na głodzie nie będzie wdawał się w bójki z pobratymcem, skoro na ulicach tyle łatwiejszej zwierzyny.
Podszedłem do dziewczyny, niezauważony.
- Nie powinnaś wychodzić sama.
Ellie drgnęła niespokojnie, słysząc mój głos.
- Nic mi nie jest - nie mogła ukryć tego, że płakała.
- Bo tu jestem. Gdyby nie to, zostałabyś przerobiona na karmę dla takich jak ja.
Spojrzała na mnie.
- Nieistotne. Wracajmy. Zimno tu.
Usiadłem obok niej.

Ellie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz