11 paź 2016

Od Jamie do Hope

Mimowolnie zerknęłam na wylot lufy, muskający prawą skroń, a następnie skupiłam się na ostrzu, niebezpiecznie stykającym się ze skórą na szyi dziewczyny. Wzdychając ciężko, niemal teatralnie, odsunęłam nóż i schowałam go do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Mutantka dopiero po kilku chwilach odsunęła, należący do mnie, pistolet, ale nie ukryła go. Niemo grożąc mi, oczekiwała na potwierdzenie tego, że może dołączyć do mojej organizacji.
- Nie tutaj – szepnęłam, zerkając za siebie. Zza rogu wyszła dziewczyna, czytająca jakiś tekst na telefonie – Chodź. – chwyciłam mankiet bluzy niedoszłej morderczyni i pociągnęłam ją za sobą, prowadząc do ciemnego, cichego i opuszczonego, zaułka. Rudowłosa, mrucząc pod nosem niewyraźnie wyzwiska skierowane w moją stronę, niechętnie, nieco ociężale, ruszyła za mną. Puściłam ją dopiero po tym, jak nasze sylwetki zniknęły w mroku.
- Co to miało być? – zapytała lekceważąco, obracając w dłoniach broń palną.
- Odwrót, moja droga. Ale to nie jest ważne, powróćmy do naszej jakże, hm, fascynującej rozmowy – uśmiechnęłam się, zdejmując okulary. To przebranie zostało pozbawione sensu już kilka minut temu, nie warto to ciągnąć – Jakie warunki miałyby gwarantować twoją lojalność wobec mnie?
- Przede wszystkim, żaden z twoich ludzi nie może znać moich danych osobowych.
- Za późno. Mój informator je zna.
- Liliann ma być bezpieczna – kontynuowała, ignorując moje wcześniejsze słowa – Wymagam także, bym to ja decydowała o sposobie morderstwa.
- Gwarantuję bezpieczeństwo panny White, jednak, co do ostatniego wymogu… A zresztą, niech będzie. W zamian za te absurdalne przywileje, oczekuję niezachwianej wierności, nie życzę sobie słowa sprzeciwu. Za każdą niesubordynację zostaniesz ukarana, tak jak inni. Teraz, czas na poznanie naszej przewspaniałej siedziby. – odparłam spokojnym głosem, wyjmując telefon z kieszeni płaszcza. Odblokowałam go i w kilka chwil napisałam wiadomość do pająka, informując go o nowym nabytku i o potrzebnym transporcie do siedziby. Wypchnęłam pannę Morgan z zaułka. Po kilkunastu przemilczanych minutach, jeden z moich ludzi przyjechał nowoczesnym samochodem, zatrzymując się przy nas. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Liczę na tę przyjemność, będącą możliwością dłuższego spotkania z tobą. – uśmiechnęłam się, wskazując na czarne auto.


Hope?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz