Wróciłem do Petry i ostrożnie, by jej nie obudzić, podniosłem ją z kanapy, owiniętą w koc. Poszedłem z nią do sypialni. Równie delikatnie ułożyłem Pet na łóżku, szeptem życząc jej dobrych snów. Wyprostowałem się i odszedłem. Oparłem się o blat w kuchni, pijąc kolejną szklankę herbaty. Queen zwinięta w kłębek spała na parapecie. Uśmiechnąłem się lekko, przysuwając do niej, gładząc miękkie futerko.
Zamyślony straciłem poczucie czasu. W mieszkaniu zapadła cisza, którą niespodziewanie przerwał zduszony, niemal niesłyszalny szloch. Zastygłem, nasłuchując. Otworzyłem drzwi sypialni, przyglądając się zaskoczony Petrze, siedzącej na łóżku, z głową opartą o podniesione i zgięte w kolanach nogi. Nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Kotołaczka zazwyczaj nie dopuszczała mnie do siebie na tyle, bym mógł czuć się naturalnie pocieszając ją w tym momencie. Przemogłem się i usiadłem na brzegu łóżka, obok dziewczyny.
Objąłem ją, gdy nie zareagowała na moje pojawienie się. Teraz też nie zaprotestowała.
- Ciągle mam przed oczami ich twarze. Za każdym razem gdy zasypiam - wymamrotała, chlipiąc.
Przytuliłem ją mocniej. Wiedziałem o co chodzi, bo też tak bywało.
Trwaliśmy tak dosyć długo, by Petra uspokoiła się. Przez chwilę miałem wrażenie, że zasnęła. Położyłem ją ostrożnie, na nowo okrywając kocem. Wstałem, gdy poczułem, że szczupłe palce zaciskają się na moim nadgarstku.
- Zostań, Adrien, proszę.
Czyż mógłby zaoponować? Zostałem z nią tej nocy i każdej następnej.
***
Poczułem delikatny dotyk na swojej twarzy. Otworzyłem oczy, by zobaczyć uśmiechniętą Petrę. Przewróciłem oczami, widząc jej absurdalnie zadowoloną minę. Ciszą przerwał dźwięk wibrującego telefonu.
- To twój - powiedziała Petra.
Wstałem z łóżka i spojrzałem na wyświetlacz. El Diablo.
- Ellie? - spytałem ostrożnie, odbierając.
Ellie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz