2 paź 2016

Od Adriena do Harleen

Wyjście na spacer okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Jak to jest, że ja zawsze mam pecha? Sam dla siebie jestem czarnym kotem, przynoszącym pecha? Na swojej drodze napotkałem dziewczynę. Dlaczego by nie zagadać. Mogłem się przekonać, dlaczego.
Pięknie, ledwo podchodzę do dziewczyny, a dostaję baseballem... Miło, niezwykle.
- Proszę proszę. Skądżeś się tu wziął, Kotku?
- Sądzę, że przyszedłem - prychnąłem, zbierając się z ziemi.
Dziewczyna znów się zamachnęła, lecz tym razem zrobiłem unik.
- Ostrożnie z tym, dzieciaku, bo krzywdę sobie zrobisz - warknąłem.
Pociągnąłem nosem, czując wyraźny zapach demona.
- Nie ma się czego innego spodziewać po demonie - westchnąłem.
Dziewczyna skrzywiła się malowniczo.
- A kim ty niby jesteś, Kotku?
Przewróciłem oczami.
- Dobrze trafiłaś. Kotołak. Adrien, jeśli koniecznie musisz wiedzieć.

Harleen?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz