2 paź 2016

Od Adriena do Ellen

Wyszedłem z domu pod pozorem kupienia siostrze książki, ale nie mogłem tam już dłużej wytrzymać. Bracia dogryzali sobie nawzajem, ojciec pił i wrzeszczał na matkę, a mała wyszła do koleżanki miała plany zostać tam na noc. Koleżankę oczywiście wcześniej prześwietliłem. Powierzenie mojej siostry byle komu w grę nie wchodziło.
Gdy tak sobie szedłem, pogrążony w niezbyt przyjemnych rozważaniach, jakby tu wreszcie udupić ojca, usłyszałem dosyć charakterystyczny głos, należący ewidentnie do Ellen. Tylko ona miała zresztą odwagę zwracać się do mnie per Żyrafa.
Razem z nią poszedłem do księgarni, ona też poleciła mi książkę. Gdy wracaliśmy, rozległo sie szczekanie psa. Skrzywiłem się... Wredne stworzenie. El chwyciła mnie za rękę. Wiedziałem, że to był odruch i pochlebiało mi to. Czuła się bezpiecznie w moim towarzystwie.
- To tylko pies, Ellie.
Objąłem ją ramieniem, wyswobadzając dłoń z jej uścisku. Musiało być jej zimno, jak zawsze nie umiała porządnie się ubrać.
- Przecież wiem! To nie moja wina, że...
Przewróciłem oczami.
- Nie tłumacz się. Też ich nie lubię.
Ruszyliśmy dalej, spokojnym krokiem.
- Robisz coś wieczorem? - spytałem.
- Tak, moja siostra... - urwała, patrząc na mnie.
- Coś się stało?
Prychnąłem.
- Fakt, zapomniałem. Nie, nic mi nie jest, tylko chciałem wyjść z kimś, kto nie chce mnie zaciągnąć do łóżka. Albo do toalety.
Parsknęła.
- Jakby ci to przeszkadzało!
- Czasem tak, El Diablo. Dlatego miło mieć ciebie. Sprowadzasz moje ego na ziemię.
Przekomarzając się, jak zwykle, dotarliśmy pod jej dom. Tam ją zostawiłem, nie chciałem przeszkadzać w rodzinnych uroczystościach.
***
- Jesteś nikim, gnoju! Jak śmiesz się tak do mnie odzywać! - ojciec wrzeszczał.
Zamachnął się i nie zdążyłem się uchylić, przytrzymywany z tyłu przez brata. Uderzenie na chwilę mnie zamroczyło, a za nim spadło następne. Wyrwałem się i wybiegłem z domu, łapiąc w biegu bluzę. Na zewnątrz napotkałem kotkę. Queen skoczyła mi na ramiona. Oddaliłem się szybkim krokiem w ciemność. Minęły jakieś dwa dni, od mojego spotkania z Ellen i od tamtego czasu się nie widzieliśmy. Nie miałem czasu, ona pewnie też. Odruchowo skierowałem się w kierunku jej domu, lecz zatrzymałem się niezdecydowany. Co jeśli nie będzie zadowolona, że nachodzę ją w nocy?
Otarłem szybkim ruchem dłoni krew z rozciętej wargi. Dotarłem w pobliże jej domu. Wypatrzyłem okno pokoju, z pewnością należącego do El. Ostrożnie wspiąłem się po pobliskim drzewie i wskoczyłem na parapet. Zapukałem cicho w szybę.

El Diablo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz