22 paź 2016

Od Alex'a

Deszczowy, zimny wieczór, jesienna noc , a ja idę w bluzie z nałożonym kapturem , mam też na sobie dżinsy i sportowe buty. Co jakiś czas mijam latarnie które oświetlają mnie i ujawniają część mojej twarzy. Spojrzałem w lewo i spotkałem się z zadaszonym lokalem , podszedłem pod dach , oparłem się plecami o ścianę i włożyłem rękę do kieszenia , po chwili wyjąłem paczkę papierosów , wyjąłem jednego i zapaliłem za pomocą , wcześniej wyjętej, zapalniczki. Zaciągnąłem się i wypuściłem dym z ust. Zacząłem rozmyślać. Od dawna już przemierzam Anglię , przybyłem tu z Manchester'u, jedną z zalet włóczęgowskiego życia jest zupełny brak monotonii. Pamiętam kilka swoich przygód w wielkim mieście z którego przybyłem. Moje niecałe dwa metry , lodowate tęczówki, krucze włosy i samotna człowiecza część oraz dzika , brutalna wilcza połówka. Czasami przy gorszym samopoczuciu miałem zdanie o sobie jako "potwór". Raz przy rozwścieczeniu mnie (było to w Leed) w barze była niezła bijatyka , dla mojego przeciwnika skończyło się tragicznie. Zostałem , wtedy zwyzywany od "bestii", po czym zbiegłem do Manchester'u , przebywałem tam miesiąc i jestem tutaj , zatrzymam się pewnie tu na dłuższy czas. Nagle moje zmysły wychwyciły głośny oddech , zwróciłem wzrok w tę stronę i ujrzałem małą dziewczynę, która poślizgnewszy się leciała na plecy. Moja reakcja była natychmiastowa, upuściłem fajkę i zrobiłem jeden krok do przodu łapiąc niską kobietę. Nasz wzrok spotkał się , jej tęczówki wyrażały zdziwienie, moje stoicki spokój. I wtedy to poczułem, dreszcz przebiegający moje ciało...czy to na pewno to? Nie...przecież ...niesamowite uczucie....Byliśmy w takiej pozycji jeszcze przez chwilę, otrząsnąłem się i postawiłem ją na nogi. Ona wyprostowała się i odsunęła na bezpieczny dystans. Zdjąłem kaptur z głowy, odsłaniając włosy w artystycznym nieładzie wraz z brwiami i podałem w kierunku dziewczyny dłoń.
- Przepraszam...Nazywam się Alex Fosher, miło mi - odparłem.
Dziewczyna zamiast uścisnąć moją dłoń, naciągnęła kaptur i spuściła wzrok na chodnik. Jej oddech był przyspieszony, prawdopodobnie z przypływu adrenaliny.
- Dzięki - wymamrotała niewyraźnie - Ellen.
Opuściłem dłoń, trochę mnie to speszyło, jednak  zachowałem swoją maskę "bezuczuciowca". Po raz kolejny sięgnąłem po paczkę i zapaliłem papierosa.
- Zatem droga Ellen, wszystko w porządku? - powiedziałem wypuszczając dym z ust.


(Ellen?)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz