14 paź 2016

Od Ellen do Adriena

Ostatnimi czasy dużo się zmieniło. Wynajęłam mieszkanie, co prawda niewielkie, jednak należało do mnie. Było moim schronieniem i ostoją, miejscem, gdzie spotykałam się z przyjaciółmi po pracy. Miałam tu swój kąt, własne roślinki i książki, w lodówce było jedzenie, które sama wybrałam, płaciłam rachunki za własne pieniądze. Takie drobne rzeczy sprawiały, że czułam się szczęśliwa, a tęsknota za rodzicami i bratem zmniejszyła się. Wciąż trwała we mnie niczym nie dająca się zaleczyć blizna, ale nie bolało to już tak bardzo. Zostałam zatrudniona w niewielkiej firmie architektonicznej, można powiedzieć, że poszłam w ślady ojca. Na szczęście nie musiałam nic rysować, cały plan domu wykonywałam na komputerze, a jeśli okazał się dość dobry trafiał do katalogu. Na razie był w nim mój jeden projekt. Zarys mojego wymarzonego domu. Cały świat był kolorowy, cieszyły mnie małe rzeczy, czerpałam z nich radość na kolejny dzień. Zdziwiła mnie prośba Sammy, która rzuciła coś o śmierci Petry i dziwnym zachowaniu Adriena, ale po chwili dotarło do mnie, że naprawdę był jakiś nieswój. Poczułam złość i smutek, skrytość chłopaka była powodem mojego gniewu, a opuszczenie tego świata przez rudowłosą kotołaczkę sprawiło, że po moim policzku spłynęła samotna łza. Od razu pobiegłam do mieszkania Adriena, który otworzył mi drzwi dopiero po dłuższej chwili.-
- Przepraszam za mój wygląd, ale mam potworną alergię – wymamrotał uśmiechając się blado. Dawno nie byłam tak wściekła, toteż zaskoczyłam sama siebie, gdy zamachnęłam się i uderzyłam go w twarz.
- Jesteś popieprzony! – warknęłam wpychając go do środka. Kłótnia na środku klatki schodowej nie była najlepszym pomysłem. Wayland był tak zaskoczony, że bez problemu wywaliłam go na kanapę, skąd przyglądał mi się z załzawionymi oczami. – Kurwa, ja ci się zwierzam i wypłakuję w ramię, a ty cholerny kutasie wolisz się kryć?! Czy ciebie do reszty pogrzało?! Chcesz komuś coś udowodnić?! Bo według mnie pokazałeś właśnie, że masz mnie głęboko w dupie i w ogóle nie zależy ci na naszej przyjaźni! Zachowujesz się jak dziecko! Jestem od tego, żeby ci pomóc! Popierdoliło ci się coś w tym tępym łbie?!
W moich oczach tliły się płomienie, skutek uboczny magii, ale dzięki niemu czasami wyglądałam na naprawdę wkurzoną. Z komody spadł wazon, jednak w porę zdążyłam go złapać. Odwróciłam się na powrót w stronę Adriena.
- Tyle znaczy dla ciebie cała nasza przyjaźń co? Te wszystkie lata razem, masz w nosie i strugasz nieczułego żołnierza gadając coś o alergii! – emocje wciąż we mnie kipiały. – Niezły z ciebie przyjaciel, lepszego sobie nie mogłam wymarzyć do kurwy nędzy!

Rien? :v

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz