Ostatnimi czasy dużo się
zmieniło. Wynajęłam mieszkanie, co prawda niewielkie, jednak należało do mnie.
Było moim schronieniem i ostoją, miejscem, gdzie spotykałam się z przyjaciółmi
po pracy. Miałam tu swój kąt, własne roślinki i książki, w lodówce było
jedzenie, które sama wybrałam, płaciłam rachunki za własne pieniądze. Takie
drobne rzeczy sprawiały, że czułam się szczęśliwa, a tęsknota za rodzicami i
bratem zmniejszyła się. Wciąż trwała we mnie niczym nie dająca się zaleczyć
blizna, ale nie bolało to już tak bardzo. Zostałam zatrudniona w niewielkiej
firmie architektonicznej, można powiedzieć, że poszłam w ślady ojca. Na
szczęście nie musiałam nic rysować, cały plan domu wykonywałam na komputerze, a
jeśli okazał się dość dobry trafiał do katalogu. Na razie był w nim mój jeden
projekt. Zarys mojego wymarzonego domu. Cały świat był kolorowy, cieszyły mnie
małe rzeczy, czerpałam z nich radość na kolejny dzień. Zdziwiła mnie prośba
Sammy, która rzuciła coś o śmierci Petry i dziwnym zachowaniu Adriena, ale po
chwili dotarło do mnie, że naprawdę był jakiś nieswój. Poczułam złość i smutek,
skrytość chłopaka była powodem mojego gniewu, a opuszczenie tego świata przez
rudowłosą kotołaczkę sprawiło, że po moim policzku spłynęła samotna łza. Od
razu pobiegłam do mieszkania Adriena, który otworzył mi drzwi dopiero po
dłuższej chwili.-
- Przepraszam za mój wygląd, ale
mam potworną alergię – wymamrotał uśmiechając się blado. Dawno nie byłam tak
wściekła, toteż zaskoczyłam sama siebie, gdy zamachnęłam się i uderzyłam go w
twarz.
- Jesteś popieprzony! – warknęłam
wpychając go do środka. Kłótnia na środku klatki schodowej nie była najlepszym
pomysłem. Wayland był tak zaskoczony, że bez problemu wywaliłam go na kanapę,
skąd przyglądał mi się z załzawionymi oczami. – Kurwa, ja ci się zwierzam i
wypłakuję w ramię, a ty cholerny kutasie wolisz się kryć?! Czy ciebie do reszty
pogrzało?! Chcesz komuś coś udowodnić?! Bo według mnie pokazałeś właśnie, że
masz mnie głęboko w dupie i w ogóle nie zależy ci na naszej przyjaźni!
Zachowujesz się jak dziecko! Jestem od tego, żeby ci pomóc! Popierdoliło ci się
coś w tym tępym łbie?!
W moich oczach tliły się
płomienie, skutek uboczny magii, ale dzięki niemu czasami wyglądałam na
naprawdę wkurzoną. Z komody spadł wazon, jednak w porę zdążyłam go złapać. Odwróciłam
się na powrót w stronę Adriena.
- Tyle znaczy dla ciebie cała nasza
przyjaźń co? Te wszystkie lata razem, masz w nosie i strugasz nieczułego żołnierza
gadając coś o alergii! – emocje wciąż we mnie kipiały. – Niezły z ciebie
przyjaciel, lepszego sobie nie mogłam wymarzyć do kurwy nędzy!
Rien? :v
Rien? :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz