14 paź 2016

Od Grimalkin do Jamie

Zapowiadał się dzień jak każdy inny. Podniosłam się z łóżka. Było około 7 nad ranem. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się tak jak zawsze. Zjadłam śniadanie składające się z przeterminowanej konserwy. Jak przystało na małą, niewinną dziewczynę, wyjęłam z szuflady dwa pistolety i schowałam je za paskiem. Następnie otworzyłam skrzynkę z monetami. Zawsze płacono mi co najmniej 500 funtów za morderstwo, dodatkowe 500 za zamaskowanie śladów. Z każdej wypłaty odkładałam trochę z zarobków dlatego nigdy nie zabrakło mi pieniędzy. Odliczyłam pieniądze i schowałam je do kieszeni. Ze smutkiem stwierdziłam, że zaczynało mi brakować funduszy. Rozbiegłam się i wyskoczyłam przez okno zawieszając się na gałęzi dużego drzewa nieopodal. Zsunęłam się po pniu i ruszyłam do miasteczka. Wskoczyłam na początku do małego klubu nocnego. Trzeba było dać znak, że jestem w tym miasteczku. Od siedmiu lat nikt nawet nie wiedział, że istnieję. Przynajmniej tutaj. Tak naprawdę byłam poszukiwana w 14 krajach, a w kolejnych 10 był wysłany za mną list gończy. W końcu dali sobie spokój. Wracając, wkroczyłam do pokoju właściciela i poprosiłam o zatrudnienie. Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem i bez głębszego zastanowienia oznajmił, że jestem przyjęta. Oznajmił z uśmiechem doświadczonego zboczeńca, że dzisiaj o 20 zaczynam pracę. Skinęłam głową i opuściłam klub, ruszając w stronę sklepów. Musiałam kupić kilka rzeczy. Przy okazji spotkałam pewną kobietę, w ciemnych okularach, z białą laską. I z jakimś facetem z tyłu. Kobieta wyglądała w tym tak sztucznie... nawet głupiec wiedziałby, że jest zdrowa. Popatrzyłam na nią z pogardą. Gdy ich minęłam, obdarzyłam mężczyznę stojącego za kobietą, jednym z moich najlepszych uśmiechów. Facet spojrzał na mnie gdy odchodziłam i szczerze mówiąc, dałabym głowę, że nie spuszcza wzroku z mojej pupy, dopóki nie zniknęłam za rogiem.

Jamie? (Sory, nie wiedziałam jak to skończyć ale na pewno coś do tego wymyślisz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz