2 paź 2016

Od Ellen do Lauren

Zaparkowałam ścigacza przed salonem tatuażu, dokąd przed chwilą weszła ciemnowłosa dziewczyna i zgrabnym ruchem zeskoczyłam z maszyny, uprzednio wyciągając kluczyki ze stacyjki. Wygładziłam bluzkę i poprawiłam skórzaną kurtkę, a następnie ruszyłam w kierunku szklanych drzwi. Otworzyłam je i zamknęłam szybko, głośno przy tym trzaskając. Moim oczom ukazał się mężczyzna i stojąca obok nastolatka. Przez chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem, a niezręczną ciszę przerwał mój chłodny głos.
- Ty jesteś Lauren? – zapytałam ją.
- Zależy kto pyta – odparowała szybko, uśmiechając się przy tym figlarnie. Była ode mnie sporo wyższa i lepiej zbudowana, ale wiedziałam, że w razie próby ucieczki uda mi się ją złapać. Założyłam ręce na piersi.
- Twój największy koszmar – mój uśmiech stał się trochę weselszy, ale po chwili spoważniałam. – Musimy porozmawiać, chodzi o twojego ojca.
Widziałam, że zaskoczyłam ją. Spojrzała na mnie, jakby chciała sprawdzić czy blefuję, ale najwyraźniej w mojej postawie nie dostrzegła ani krztyny kłamstwa. Chwyciła torebkę i podeszła do mnie.
- Naprzeciwko jest kawiarnia, pasuje?
- Oczywiście – opowiedziałam. Wyszliśmy za zewnątrz zostawiając w środku osłupiałego faceta.
~~*~~
- Dobra, mów o co chodzi – nakazała, gdy tylko usiadłam w miękkim fotelu. ADHD było u niej bardzo widoczne, rozwinęło się silnie nawet jak na półboga.
- W San Lizele pojawili się Łowcy – zaczęłam spokojnie, obserwując uważnie jej twarz. – Chciałam cię tylko ostrzec. Czuć od ciebie dość potężnego boga i Podziemie. Zgaduję, że twoim tatusiem jest Hades.
- Tylko potwory czują nasz zapach – wypaliła, odruchowo sięgając do torby. Wystarczył jeden ruch ręką, aby ją unieruchomić. – Kim ty jesteś do cholery?
- Twoim koszmarem, Lauren – zaśmiałam się cicho. Położyłam przed nią karteczkę z moim numerem i ruszyłam w stronę wyjścia. Uwolniłam ją spod zaklęcia. – Coś czuję, że jeszcze się spotkamy.

Lauren? Wybacz, że tak sztywno, ale rozkręcę się niedługo ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz