3 paź 2016

Od Jamie

- Z twoją matką wszystko w porządku - powiedziałam, wyprzedzając towarzyszkę pracy mojego dawnego kochanka - To ja dzwoniłam do twojego brata - przystanęłam przy jednym z najnowszych modeli samochodu, po czym odwróciłam się do kobiety - Przepraszam za podstęp, ale to był najwygodniejszy sposób, żeby odciągnąć cię od Alexandra.
Kobieta, uważnie obserwując każdy mój ruch, podeszła do mnie.
- Czego chcesz? - zapytała, mrużąc ciemne oczy.
Otworzyłam tylne drzwi auta.
- Twojego towarzystwa.
Jej niepewność ustąpiła wraz z chwilą pojawienia się mojego zaufanego człowieka. Wysoki, barczysty brunet jeszcze kilka lat temu, podczas rozmów telefonicznych, podawał się za mnie. Jakby to mężczyźni posiadali monopol na morderstwa.
Claire, nadal wściekła, wsiadła do pojazdu. Z głośnym trzaskiem, zamknęłam za nią drzwi, a następnie skinęłam na mężczyznę, który usadowił się obok kobiety. Rozejrzawszy się dookoła, jakby oczekując pojawienia się policji, wsiadłam do samochodu. Zamykając drzwi, udało mi się zauważyć w jednym z lusterek wyciągnięcie telefonu przez moją przyjaciółkę. Gwałciciel, słysząc moje westchnięcie, sprawnym ruchem wyrwał urządzenie z drobnych dłoni czarnowłosej. Ta, uparcie milcząc, zaczęła wpatrywać się w ulicę za szybą.
Dojechanie do najdroższej restauracji, wprowadzenie tam kobiety i mężczyzny nie okazało się trudne. Nasz niezwykle rozmowny towarzysz, stanął w rogu pomieszczenia, obserwując nas, dwie kobiety, siedzące przy stoliku.
Wpatrywałam się w nieziemsko ciemne oczy towarzyszki, gdy ta milczała, wyrażając swój gniew.
- Nie boisz się mnie?
- Jestem na to zbyt wściekła. Albo może dlatego, że jesteśmy w zatłoczonej restauracji.
- Od początku mojej kariery zaplanowałam siedem morderstw, które miały miejsca w zatłoczonych restauracjach. Zabicie cię tutaj nie jest niemożliwe. Ale tego nie chcę.
- Dlaczego tu jestem?
- Bo Alexander się tobą interesuje. Chcę zrozumieć dlaczego.
- Bo cię fascynuje. Jakiego to słowa użyłaś? A, dzieło sztuki.
- Do tej pory ustaliłam, że możesz być jego maskotką. Byłaś jego towarzyszką trzeźwości, profesjonalnym aniołem na jego ramieniu, chroniącym go przed jego licznymi demonami, ale teraz nie wiem, kim jesteś. Chcesz się z nim przespać?
- Myślałam, że mówiłaś, że jesteś taka, jak on. Że widzisz wszystko tak samo.
- Kobiety trudniej odczytać. Zapytaj Alexandra. Poprosiłam żeby pozwolił mi dokończyć interesy w innym mieście bez wtrącania się. Chyba nie chce się do tego zastosować. Wczoraj pomogłaś mu w inwigilacji statku. Dzisiaj przesłuchiwaliście biznesmena.
- Skąd o tym wiesz?
- Chyba do tej pory oceniłaś zasięg mojej organizacji. Mam oczy i uszy w najbardziej fascynujących miejscach - sięgnęłam po torebkę, z której wyjęłam telefon. Po odblokowaniu go, przeczytałam wiadomość wysłaną przez pająka. Westchnęłam ciężko, ponownie zerkając na rozmówczynię - Interesy.
Biorąc torebkę, podniosłam się od stolika.
- Porozmawiaj z Alexandrem. Powiedz mu, że będę tutaj jeszcze kilka dni. Potem może odzyskać miasto. Może odzyskać cały ten mdły kraj. - odwróciłam się, odchodząc kilka kroków, gdy zatrzymał mnie głos Claire.
- Obawiasz się go. Inaczej tak byś się nie trudziła.
Popatrzyłam na nią.
- Moja droga Watson... Obawiam się tego, do czego on może zmusić mnie. - skinąwszy na obserwatora, wyszłam z restauracji.
Po odesłaniu gwałciciela, nie zamierzając dzisiaj spotykać się kimś, kto znał Alexandra, skierowałam się w stronę domu Capaldich, by móc dowiedzieć się od mojego pająka co dzieje się z Lydią. Zapewne szłabym tak dalej, gdyby spiesząca się dziewczyna, nie uderzyła mnie w ramię. Machinalnie odwróciłam się w jej stronę, mierząc spojrzeniem.
- Pani jest piękna - uśmiechnęłam się nieco złośliwie, jednak tak, by nie mogła tego zauważyć, wyczuć - Co za symetria. Jestem wyuczona, żeby jej szukać.

Hope?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz