20 lis 2016

Od Adriena do Ellen

Westchnąłem ciężko, przecierając twarz.
- Nie planowałem tego. I żałuję, że do tego doszło, Ellie. Naprawdę. Przepraszam.
Spojrzałem w jej stronę, zmieszany.
- Rien, to nie jest tak, że mnie zmusiłeś czy coś. Oboje jesteśmy winni.
- To zależy. Powinienem być odpowiedzialny, nie pozwolić sobie posunąć się za daleko. Szlag, El, ja nawet delikatny nie byłem.
- Faktycznie, wyglądam, jakbym spotkała niewłaściwe osoby w ciemnej uliczce.
Parsknąłem śmiechem, czując jak atmosfera się rozluźnia.
- Więc... Przechodzimy z tym do porządku dziennego, tak? Mała wpadka, nic wielkiego - mruknąłem, rzucając Ellen pytające spojrzenie.
Skinęła głową.
- Teraz możesz powiedzieć Damienowi, że nareszcie mnie odhaczyłeś - uśmiechnęła się szelmowsko.
- Bardzo śmieszne. Jeśli mu o tym powiem, skończy na ziemi, umierając ze śmiechu. Przewidywał to, kiedy powiedziałem mu, że chcę przyjechać.
- Naprawdę?
Prychnąłem.
- Tak, za bardzo wierzy w chemię.
- Najwyraźniej się nie pomylił. Może rzeczywiście coś tam było między nami.
- Ellie! - trzepnąłem ją w ramię.
- No co? - zrobiła tę swoją minę niewiniątka.
- Bardziej niezręcznie czułem się chyba tylko po swojej pierwszej nocy z Damienem.
- Też byłeś pijany? Masz ciekawe doświadczenia seksualne, Rien.
- Nie byłem. Ale byłem tak obolały, że wyjście z łóżka nie wchodziło w grę. I dobrze, że to była zima, mogłem nosić szalik.
Ellie roześmiała się. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie tamten okropny poranek.
- Już wiem, skąd ta skłonność do oznaczania partnerki.
Przewróciłem oczami, nieco zawstydzony.
- Spokojnie, moja droga, ty to jeszcze nic. Bywało ze mną gorzej.
- Ale, Rien, czekaj, czekaj, czyli wtedy, kiedy spieprzyłeś się z dachu, na którym oglądaliśmy gwiazdy, byłeś po ciekawej nocy z Damienem? A ja się zastanawiałam, czemu się tak krzywisz i chodzisz tak sztywno.
- Musimy do tego wracać? - jęknąłem.

Ellie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz