5 lis 2016

Od Ellen do Alex'a

Gdy moje stopy dotknęły ziemi, poczułam się dużo pewniej. Lubiłam czuć stały grunt pod stopami.
Wsiadłam do samochodu, a Alex poszedł w moje ślady. Odpaliłam mini cooper'a i wyjechałam na główną drogę prowadzącą do hotelu.
- Alex, chyba powinniśmy porozmawiać - zacisnęłam dłonie na kierownicy i wbiłam wzrok w pojazd jadący przed nami.
- Też mi się tak wydaje - czułam na sobie jego wzrok, ale nie zerknęłam w jego stronę.
- Chcę żeby nie było między nami jakiś niejasności - zaczęłam, włączając przy okazji kierunkowskaz. - Jakiś czas temu rozstałam się z facetem i nie jestem gotowa na kolejny związek.
- Czyżbyś proponowała mi grę w tenisa? - usłyszałam jego pytanie, na co się uśmiechnęłam. Miłe nawiązanie do niedawno oglądanego przeze mnie filmu.
- Dokładnie. Tylko trochę ulepszoną? Zostaje kwestia nie umawiania się z innymi, ale spotkania i pocałunki nie są dla mnie problemem. Okej?
- Mhm... - przytaknął, sięgając po coś do kieszeni. Wyciągnął z niej paczkę papierosów, dlatego nie spuszczając wzroku z drogi, wyrwałam mu ją.
- O i dodaję własną, zero palenia - odparłam, chowając pudełeczko. - W innym przypadku dostanę ataku kaszlu podczas całowania.
Uśmiechnął się delikatnie.
- Umowa stoi.
Chwilę później byliśmy na miejscu. Alex wysiadł z samochodu, żegnając się krótkim pocałunkiem. Ja za to wróciłam do mieszkania z dość dziwnym uczuciem. Jeśli ktoś powiedziałby mi, że po dwudziestu czterech godzinach znajomości pójdę z kimś na tak dziwny układ wyśmiałabym go i nazwała wariatem. Teraz dręczyło mnie coś nie do opisania. Połączenie strachu, niepewności, poczucia winy i zadowolenia. Z głową bolącą od natłoku myśli położyłam się spać.
~~*~~
- Jak to nie umiesz? - zaśmiałam się cicho i upiłam łyk gorącej czekolady.
- Jazda na łyżwach nie była mi do niczego potrzebna - wyjaśnił z uśmiechem Fosher. Pochylił się w moją stronę i kciukiem otarł moją górną wargę. - Ubrudziłaś się.
- Wcale nie. Szukałeś pretekstu, żeby mnie dotknąć - mruknęłam oskarżycielsko. Siedzieliśmy na ławce w parku. Alex kupił nam napoje; dla siebie kawę, a dla mnie czekoladę. Chociaż protestowałam, gdy zdecydował, że zapłaci za nas oboje, zignorował moje słowa.
- Może i tak - spojrzał na mnie z łobuzerskim błyskiem w oku. Pocałował mnie szybko, odsuwając się zanim zdążyłam zaprotestować.
- Wracając do łyżew, musisz się nauczyć - uśmiechnęłam się. - Inaczej nie przyznam się do ciebie na lodowisku.
- Kto powiedział, że tam pójdę? - droczył się ze mną.
- Ja. Idziemy tam, gdy tylko je otworzą - zarządziłam. Od naszego pierwszego spotkania minęły dwa miesiące podczas, których spędziłam z nim dużo czasu. Dobrze się dogadywaliśmy, lubiłam jego towarzystwo.
- Hm... nie przekonałaś mnie.
- Kretyn - fuknęłam i pocałowałam go, odkładając uprzednio kubek. Poczułam jak się uśmiecha i przyciąga mnie do siebie. Dobrze wiedziałam, że podoba mu się ta sytuacja, dlatego odsunęłam się od niego szybko, zostawiając go zdezorientowanego. - Czyli idziemy?
Byłam pewna, że się zgodzi. 
- Niech ci będzie - wymamrotał i ponownie złączył nasze usta.
- Alex - uszczypnęłam go w policzek, na co przerwał pocałunek. - Chodźmy się przejść, zimno mi.

Alexie?^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz