30 mar 2017

Od Williama do Elli

Wybiegłem z najbliższego sklepu i skierowałem swoje kroki z powrotem do mieszkania. Co ona sobie myślała? Gdzie ona pracuje, że doprowadziła się do takiego stanu realizujące jedno zlecenie? A Dean jej na to pozwolił. Zapisałem sobie w myślach, że mam do skopania jeden arogancki tyłek. A nie, zakaz krzywdzenia zwierząt. Czy naprawdę muszę być jedynym odpowiedzialnym stworzeniem w tej grupie? Zostawiłem Ellę w moim mieszkaniu, a nie mam zielonego pojęcia jak mogło się to skończyć, więc szybko tam wróciłem. Na szczęście, gdy otworzyłem drzwi kobieta jeszcze spała. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem jej zdjęcie żeby móc później pośmiać się z tego, że się ślini. Hehe.
Jak najciszej wkradłem się do kuchni i zacząłem przyrządzać zupę. Miałem farta, nauczyłem się robić ją w czasie swojej podróży, kiedy na parę dni przygarnęła mnie pewna rodzina. Nie pamiętam, czy byli Czechami czy Polakami. Hmm. Przez przypadek za mocno stuknąłem łyżką. Obejrzałem się i zajrzałem do pokoju, ale Ella dalej spała. Sukces. Jak leciał przepis na maść, którego nauczyli mnie moi bracia w obozie herosów? Zupa radośnie bulgotała w garnku a ja grzebałem cicho po szafkach w poszukiwaniu miodu.
***
Zupa? Jest. Maść? Jest. Wszystkie leki? Są. Herbata? Jak najbardziej. Dżem jagodowy? Tego mam najwięcej. Raz jeszcze przebiegłem myślami po liście. Chyba wszystko gra. Wyciągnąłem telefon, żeby sprawdzić social media, ale najpierw włączyłem zdjęcie Elli żeby się pośmiać. Hehe. Zza moich pleców dobiegł mnie cichy, stłumiony jęk. Obejrzałem się i dostrzegłem Ernesta stojącego na twarzy zdezorientowanej i świeżo obudzonej kobiety.
- Złaź wredny kocie - wysyczałem i wziąłem go na ręce by puścić dopiero na podłodze. Ella już bardziej rozbudzona podniosła się do pozycji siedzącej. Westchnąłem. A było tak pięknie.
- Długo spałam? - spytała jakby zaniepokojona.
- 14 godzin - Ella wcale się nie zdziwiła. The hell. - Tak naprawdę, to tylko jedną.
- Suchy ten twój żart, wiesz? - skwitowała zaczerwieniona na jednym policzku kobieta. Zacząłem nalewać jej zupę a następnie podałem miskę, upewniając się, że się nie poparzy. Powąchała, z dwóch stron. Zanurzyła delikatnie łyżkę i wzięła mały łyk. Spojrzała na mnie głupio.
- Mdła - skomentowała, a ja pacnąłem się w czoło.
- Taka ma być, I nie, nie dostaniesz do niej dżemu - kobieta westchnęła dramatycznie, ale kontynuowała jedzenie. Włączyłem cichutko muzykę, bo wiem, że kobiecie przeszkadza zbyt przytłaczająca cisza. Zanim zdążyłem włączyć Arctic Monkeys z głośników poleciało Say You Won't Let Go. Kobieta spojrzała na mnie sceptycznie.
- Bardziej pedałowato się nie dało? 
- Jedz i nie gadaj. Zaraz przełączę - odpowiedziałem nieco zawstydzony.
- Nie ma takiej potrzeby - Ella pochłonęła resztkę zupy i gdy poszedłem wrzucić naczynia do zlewu i wróciłem z maścią lekko nuciła pod nosem. Ha! Przyłożyłem dłoń do jej czoła. Było dla mnie jasne, że gorączka ani trochę nie spadła. Czyli jednak muszę to zrobić. Ale nie zaszkodzi trochę ją potrollować. Uśmiechnąłem się arogancko. 
- Nie sądzisz, że jesteś mi coś winna?
- Hmm? - spojrzała na mnie szklanymi od gorączki oczyma. Było to totalnie nie w moim stylu i udało mi się ją zaskoczyć. Punkt dla Willa!
- Od dłuższego czasu pomagam Ci, przesiadujesz ciągle w moim mieszkaniu, a teraz zajmuję się Tobą jak jesteś chora. Nie sądzisz, że coś mi się za to należy? - spytałem nachylając się tuż nad jej twarzą i kładąc rękę na jej udzie, starając się, by mój wyraz twarzy przypominał wyraz, który często widziałem na twarzy Deana, gdy ten zauważył na ulicy jakąś piękną dziewczynę.
- Okej, ale wiesz, że się zarazisz? - Ella położyła dłoń na mojej dłoni a ja uśmiechnąłem się tylko. 
- Ściągaj koszulkę - powiedziałem triumfując, że udało mi się ukryć nutę wstydu w moim głosie. Chyba naprawdę udało mi się ją zaskoczyć, bo spoglądała na mnie trochę zdezorientowana. Sięgnęła jednak do krawędzi swojego ubrania.
- Nie wystrasz się mojej trzeciej piersi - w tym momencie miałem dość. Zatrzymałem ją. Żart się udał. Ale chyba bardziej jej niż mi. Zmęczony uśmiech na jej twarzy utwierdził mnie w tym przekonaniu. Westchnąłem. Wyciągnąłem w jej stronę miseczkę z maścią. Spojrzała na nią nieufnie.
- Lecząca, na podstawie ziół i paru innych składników. Z pewnością nie magicznych, a przepis z pewnością nie jest od innych półbogów. Trzeba ją wsmarować w plecy, możesz to zrobić sama, ale patrząc na twój stan, możesz chcieć skorzystać z mojej pomocy - wyjaśniłem. Ella tylko wzruszyła ramionami, odwróciła się do mnie tyłem i ściągnęła koszulkę tylko z pleców. Usiadłem za nią na kanapie i zacząłem delikatnymi ruchami wmasowywać pastę. W mieszkaniu rozległ się kojący zapach a Ella zaczęła mruczeć. Dziwaczka. Po skończonej robocie wytarłem szybko ręce w spodnie a kobieta ubrała się z powrotem. Bardzo szybko powinna zacząć czuć efekty. Obejrzałem ją krytycznie, Nie wyglądała na senną, więc trzeba było zorganizować jakoś jej czas. Oparła się i stęknęła. No tak. Moja kanapa nie jest zbyt wygodna.
- Uhmm, rzeczywiście, tu jest twardo. Chodź, zaprowadzę Cię do łóżka - wyciągnąłem rękę w jej stronę. Kobieta spojrzała na mnie rozbawiona.
- Już drugi raz składasz mi dzisiaj niegrzeczne propozycje Williamie. Zaczynam wątpić w czystość twoich intencji - przewróciłem oczami. Nie zamierzam się póki co pakować w takie bagno. Ponagliłem ją gestem ręki. Kobieta potrząsnęła zaprzeczająco głową i wyciągnęła ramiona w moją stronę.
- Zanieś - powiedziała nadmiernie słodkim głosikiem robiąc upośledzoną minę. Wiedząc, że nie mam w tej sprawie już nic do powiedzenia podniosłem ją. Nadal mnie zadziwia jak lekka jest.  Zaniosłem ją i ułożyłem na moim łóżku. Rzuciłem się tuż obok. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo.
- Powtórka Dr House'a? - spytałem.
- Powtórka Dr House'a - potwierdziła.

Ella?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz