- W czym mogę pomóc?
Popatrzyłem na nią nieprzytomnym wzrokiem, lecz po chwili się ogarnąłem.
- Chyba w niczym - odparłem, zapadła cisza - Jestem Alex Fosher.
Wyciągnąłem dłoń ku kobiecie. Uścisnęła ją niepewnie.
- Willow Clothier - odpowiedziała. - Nie przeszkadza Ci deszcz?
- Mógłbym spytać Cię o to samo - uśmiechnąłem się. - Nie przeszkadza.
- Mi też - odparła.
- Musisz mi wybaczyć, zmierzam do kwiaciarni, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Spojrzałem na jej twarz, uśmiechnąłem się ciepło i ruszyłem dalej. Słońce było za chmurami, atmosfera wydawała się być ponura, lecz nie dla mnie. Wiedziałem, że idę po uśmiech Lou.
Po kilku minutach przekroczyłem próg kwiaciarni. Przywitał mi ciepły wzrok i uśmiech sprzedawczyni. Poprosiłem o bukiet tulipanów. Kobieta jakby sama do siebie się uśmiechnęła.
~~*~~~~*~~
Znalazłem się z powrotem w mieszkaniu. Położyłem delikatnie kwiaty na stole. Usiadłem na fotelu, moje włosy były wilgotne. Wziąłem głęboki wdech. Odchyliłem głowę do tyłu i zamknąłem oczy. Wsłuchiwałem się w stukot deszczu o parapet. Czekałem na dziewiątą wieczorem.
Willow? A co ty porabiasz po spotkaniu z Alexem? :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz