- Elllllllll... - wyjęczałem, a kobieta i tak nie zaszczyciła mnie ani jednym spojrzeniem.
- Czemu nie mamy pianeeeek? - spytałem dźgając ją w bok.
- Pianki są dla słabeuszy - powiedziała kobieta przewracając oczyma.
- Wrzuciłaś mnie do wody, będę chory, należą mi się piankiiiii - tym razem dźgnąłem ją w policzek. Niech cierpi! Wyciągnęła rękę i poklepała mnie po czubku głowy.
- Rzadko zdarza mi się to mówić, ale naruszasz moją przestrzeń prywatną - powiedziała oschle a ja powoli wyprostowałem się. Nie miałem dzisiaj żadnego oporu przed dotykaniem Elli. To jakieś postępy! Jeszcze trochę a... Rzuciłem spojrzenie w stronę kobiety. Nie bez powodu ją dzisiaj narysowałem. Jej twarz, choć dziecięca i zabawna, miała swój urok. Zwłaszcza te ogromne oczy.
I ładne usta. I śmiesznie odstające na wszystkie strony, włosy. I jej kark. Mógłbym dotknąć jej karku. Nie oceniajcie mnie, karki potrafią być ładne. Dziewczyna bardzo zabawnie wyglądała w mojej bluzie. Niezbyt się jej to spodoba, ale to też chciałbym narysować. W takim razie... Po prostu nie mogę dopuścić aby to zobaczyła! Kobieta spojrzała na mnie sponad swoich okularów. Odwróciłem od niej wzrok i zapatrzyłem się w ogień. Wnioskując ze smutnych jęków, Dean poddał się a sznaucerka ze smakiem pożerała kiełbaskę. Pewne było, że tak się to skończy. Zatrząsłem się z zimna i przysunąłem się bliżej do ognia. Dean porzucając wydawanie z siebie dziwnych odgłosów, choć nadal ze zbolałą miną zajął się pieczeniem kromki chleba. Ella zaczęła tylko go wyśmiewać. Podniosłem się mozolnie, ignorując pytające spojrzenia tamtej dwójki i poszedłem do domku po dodatkową kurtkę. Ponownie znajdując się na zewnątrz, rzuciłem:
- Idę od was odpocząć - i skierowałem swoje kroki ku furtce. Mając do wyboru tylko drogę prowadzącą nad jezioro i drogę żwirową, prowadzącą do głównej drogi, wybrałem jezioro. Powoli człapiąc wszedłem na pomost i usiadłem na samym jego końcu, tak, że nogi zwisały mi tuż nad powierzchnią wody. Wysunąłem sztylet i zacząłem bawić się nim, przerzucając z ręki do ręki, łapiąc go, gdy wystraszyły mnie bąbelki powietrza uwolnione przez ryby. To złe stworzenia. Lekko demolując pomost zacząłem lekko wycinać w deskach płytkie wzory. Wciągnąłem trochę powietrza, robiąc głęboki wdech. Potrzebowałem chwili dla siebie, ale nudziła mnie taka bezczynność. Na rysowanie było za ciemno, dlatego nie wziąłem szkicownika. Nucąc lekko jakiś przebój Taylor Swift wyobraziłem sobie niewidzialnego przeciwnika. Poderwałem się na nogi wykonując ataki, bloki, uniki. Skakałem z jednego krańca pomostu na drugi, parę razy ryzykując wpadnięciem do wody. Dłoń, trzymająca sztylet spociła mi się. Czując przypływ adrenaliny spróbowałem wykonać unik, którego nauczyłem się dawno, dawno. Odskakując od "przeciwnika" wygiąłem się gwałtownie, i odepchnąłem od ziemi by zrobić salto. Podczas tego ruchu, usłyszałem delikatne kroki za mną i zobaczyłem czyjś cień. Dammit. Dokończyłem ruch, tak, by ustawić się gardą przed przeciwnikiem, przygotowując się do zadania ciosu sztyletem, ale moim oczom ukazał się tylko szczerzący się Dean.
- Masz zadatki na łowcę - powiedział. Zrezygnowany opuściłem dłonie, lecz mężczyzna zrobił krok do przodu, przygotowując się do zadania ciosu pięścią. Odskoczyłem szybko i uchyliłem się, wbijając mu lekko pięść w podbrzusze. Uśmiechnąłem się jak mój towarzysz i odrzuciłem nóż, tak, żeby nie wpadł do wody. Kontynuowaliśmy sparing przez paręnaście minut, obaj zdeterminowani ale i coraz bardziej zmęczeni. Przerwaliśmy gdy dobiegło nas szczekanie i ujrzeliśmy zbliżającą się ku nam Ellę. Nie miała zbyt zadowolonej miny.
- Zostawiliście mnie samą tylko po to, żeby się pobić?! - podniosła wzrok, a sznaucerka jakby żartobliwie schowała się za Deanem.
- Nic by cię nie zjadło pani Antynadnaturalna - rzucił Dean z przekąsem. Mimo rozgrzania po wysiłku, czułem jak chłodne powietrze zatacza kręgi po mojej skórze.
- Jesteśmy przepoceni, powinniśmy wracać.
- No co ty nie powiesz? - Ella, już mniej "zła" rzuciła mi krytyczne spojrzenie. Podniosłem sztylet z desek.
- Chyba nie zostawiłaś palącego się ogniska? - spytał Dean, wysyłając jej równie krytyczne spojrzenie.
- Nope, wygasiłam je już - pokiwałem głową. Powoli udaliśmy się w stronę domku. Posprzątaliśmy po ognisku i upewniliśmy się, że wszystko jest dobrze dogaszone. Następnie szybko pobiegłem pod prysznic i pozbyłem się brudnych ubrań. Wykonałem niezbędną toaletę i rzuciłem się na wersalkę, która przypadła mi w udziale. Odłożyłem okulary na stolik obok. Z niewiadomych powodów nawet pod kocem i pierzyną, było mi cholernie zimno. Skuliłem się mocno wkładając słuchawki do ucha, w których poleciały utwory Desperate Journalist. Leżałem tak przez parę minut, gdy poczułem unoszącą się kołdrę i wsuwającego się pod nią ktosia. Wyciągnąłem słuchawkę z jednego ucha.
- Zimno mi - powiedziała Ella, rzucając swoją poduszkę na połowę wersalki.
- Idź do Deana - wyjęczałem.
- Leży już z Pepper - wyjaśniła moszcząc się wśród pościeli. Obróciłem się tak, by leżeć twarzą do niej. Kobieta przysunęła się blisko kładąc głowę na moim ramieniu i zarzucając rękę na mój brzuch, wysyłając mi niesamowicie niewinny uśmiech.
- Często to mówię i powiem jeszcze raz - naruszasz moją przestrzeń prywatną - wyszeptałem i wtuliłem się bardziej w kobietę. Otoczyłem ją swoimi ramionami i czując w końcu ciepło, powoli zasnąłem.
***
Wybudziły mnie dreszcze. Przetarłem dłonią twarz i powoli otworzyłem oczy. Pozwoliłem wzrokowi przyzwyczaić się do lekkiej ciemności panującej w pomieszczeniu. Nie byłem niczym przykryty gdyż Ella ściągnęła ze mnie i kołdrę i koc. Była jedynym źródłem ciepła, jej plecy lekko do mnie przylegały. Zacząłem się podnosić by chwycić kolejny koc, leżący na stołku nieopodal. Zatrzymałem się w połowie czynności. Ze środka pokoju przyglądała mi się para świecących oczu, które należały do ogromnego wilka. Tylko jego klatka piersiowa poruszała się lekko. Stał w takim bezruchu mierząc się ze mną wzrokiem. Potrząsnąłem ramieniem Elli. Następną rzeczą, jaką poczułem była dłoń rozplaskująca się na moim policzku.
- Ella, tutaj jest wilk.
- Dżem jagodowy... - wybełkotała kobieta. Nerwowo obrzuciłem wzrokiem zwierzę. Wilk przekrzywił swój łeb a ja przekląłem w duchu. Nie zdążyłbym sięgnąć po broń. W pomieszczeniu rozległ się warkot. Godammit. Zajęło mi parę sekund dostrzeżenie, że dźwięk ten nie dobiega od bestii, tylko od Pepper. Wilk przekrzywił tylko łeb, kierując wzrok na psicę i odwracając się, lekko wybiegł z pomieszczenia. Sznaucerka po paru minutach z powrotem się położyła. Zsunąłem się z łóżka, w między czasie sięgając po sztylet. Obszedłem cały domek. Nie znalazłem ani zwierzęcia, ani żadnego dowodu, że tu było. Upewniłem się, że wszystkie drzwi są pozamykane i wróciłem na wersalkę. Otoczyłem się tamtym dodatkowym kocem i położyłem się obok Elli, wiedząc, że i tak nie zasnę. Przerywając wpatrywanie się w sufit, wyciągnąłem rękę po ładujący się telefon. Ekran rozświetlił ciemność dookoła mnie wskazując godzinę 04:08. Westchnąłem i odrzuciłem go gdzieś w nogi spoglądając na Ellę. Dalej spokojnie spała. Coś było nie tak, a ja nie wiedziałem co. Przysunąłem się bliżej do kobiety i wsunąłem stopy, między jej. Twarz kobiety skrzywiła się. Pozostało mi tylko czekać, aż ona i Dean się obudzą. Czas zacząć odliczanie.
***
Doszedłem do 21840 sekundy gdy usłyszałem przeciągłe, męskie ziewnięcie. Spojrzałem w stronę drugiej wersalki. Dean zaczął powoli się podnosić i z głupim wyrazem twarzy lekko otworzył oczy. Rozbudziło to Pep, która rozemocjonowana zaczęła skakać po całym pomieszczeniu. Gdy pies wskoczył na Ellę, ta także dała oznaki życia, i zrzuciła najpierw psa, a potem mnie z łóżka. Już bardziej oprzytomniały Dean, wyszczerzył się głupio.
- Damn. Byłeś w jednym łóżku z El w tym samym pokoju co ja, a ja nic nie słyszałem? Kiepsko z tobą, stary - zaśmiał się a ja zrezygnowany oparłem głowę o wierzch wersalki.
- Nie słyszałeś też, ani nie widziałeś wilka stojącego na środku pokoju, z tobą też nie najlepiej - skwitowałem i poczułem dłoń targającą moje i tak już potargane włosy. Nachylała się nade mną Ella, ze sceptyczną miną.
- To był tylko sen. Mi się śniło, że zaprosili mnie do reklamy chusteczek do okularów, a żeby przejść casting, musiałam znaleźć parę i coś zaśpiewać. Dean był zajęty kupowaniem suszarki, więc wzięłam Ciebie i razem zaśpiewaliśmy "R U Mine?"i ty tańczyłeś do tego makarenę. Przeszliśmy casting, ale jak weszliśmy na plan, byłam naga, i nikt tego nie zauważał. Potem się odwracam, i ty też jesteś nagi, więc opuściliśm...
- To nie był sen, spójrzcie na Pepper. Ona go przegoniła - przerwałem kobiecie wywód, a ona wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Deanem. Czy oni mają mnie za kretyna. Przewróciłem oczami. Dean powoli wstał, nieznacząco wodząc wzrokiem po podłodze.
- Chcecie kawy? - spytał spoglądając na nas. Stanął dokładnie w miejscu, w którym stał wczoraj wilk. Przeciągnął się, rzucając Elli kolejne spojrzenie. Obrócił się w miejscu i zaczął iść do kuchni.
- Ja chcę - powiedziała kobieta. - Chłoptasiowi też zrób, nie wygląda zbyt wyraźnie - dokończyła, ponownie targając moje włosy. Zrzuciłem jej rękę i spojrzałem na nią chłodno. Wstałem i skoczyłem do kuchni, by zająć się przygotowywaniem jajecznicy z pomidorami i szpinakiem. Oni prędzej umrą, niż zrobią jadalne śniadanie.
Ella?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz