18 maj 2017

Od Horace'ego do Everin

Gdzie ja jestem? Co się dzieje? Kilka szybkich mrugnięć i wszystko się wyjaśnia. Serce uspokaja się, lecz przekonanie nie znika, wiem, że jestem skończony. Zapalam lampkę, mój pokój zostaje oświetlony. Wnioskuję, że jest jeszcze bardzo wcześnie. Gaszę lampę, leżę i wpatruję się w sufit. Wiedziałem, że sen już nie przyjdzie. Podniosłem się z łóżka i ruszyłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki i wyciągnąłem dwa energetyki. Dziś gramy premierę spektaklu, no tak. Parę groszy na jakieś żarcie trzeba uzbierać.

~~~*~~~~~*~~~

Końcowa scena w natarciu wziąłem głęboki oddech, musiałem to dobrze zaśpiewać, póki co wszystko wyszło wręcz idealnie, więc nie mogę tego zchrzanić. Wystrojony w koszulę i eleganckie spodnie na szelkach. Po chwili koło mnie stanęła moja koleżanka, przybrałem postawę torreadora, wystawiłem jedną rękę, którą moja towarzyszka chwyciła. Kurtyna odsłoniła się. Muzyka poszła. Obróciłem kobietą.
- Señora, cara mia, donna, ach pozwól, że spytam się czy donna moja może skłonna za męża wziąć właśnie mnie, kocham cię, jak torreadore i powiedz mi tak na zgody znak! - wyśpiewałem i zacząłem składać pocałunki na ręce aktorki.
- Ja pana kocham i szanuję i możesz być nawet mąż - objąłem ją w pasie - Lecz myślę tak i kombinuję czy będziesz wierny mi wciąż? Bo jeśli tak, to reflektuję, ale na raz, to ze mną pass! - powachlowała się wachlarzem i rzuciła mi jedno spojrzenie - Chcesz, to mnie bierz, będzie z nas para świetnie dobrana!
Ukląkłem na jedno kolano.
- Mów parę słów no i już do mnie chodź na kolana! - kobieta przysiadła na mojej nodze, na co uśmiechnąłem się serdecznie.
- Będziemy wiecznie się kochali - wyśpiewała patrząc mi w oczy.
- I całowali dzień i noc! - dodałem gestykulując rękoma szaleńczo, kobieta wstała - Chcesz, to mnie bierz, ale już, bo się potem rozmyślę!
Odsunęliśmy się od siebie. 
Mów parę słów, potem siup! Zaręczyny, no i ślub! - wyśpiewaliśmy razem podchodząc szybko do siebie.
Objąłem kobietę i przechyliłem ją schylając się. Zastygliśmy w tej pozycji, a kurtyna zasłoniła nas. Od razu się wyprostowaliśmy i uśmiechnęliśmy do siebie. Było dobrze. Powoli zaczęliśmy wychodzić zza kurtyny i ustawiać. Gdy wszyscy już znaleźliśmy się na swoich miejscach ukłoniliśmy się. Zaraz naszym uszom dobiegł dźwięk oklasków, niektórzy nawet wstali.

~~~*~~~~~*~~~

Zbieraliśmy się. Chciałem już wychodzić, gdy ktoś stanął mi na drodze. David. Spojrzałem na niego pytająco.
- Chodź z nami, opijemy to - wyszczerzył się.
- Ale...- zacząłem
- Żadnych wymówek, idziesz - powiedział stanowczo.
- No dobrze - odparłem.
W sumie co miałem do stracenia? Trochę się upiję, wrócę do domu.
- To chodź - ruszył.
Szliśmy grupą, lecz po dotarciu do klubu na pewno się rozdzielimy. To było jasne. Po około 20 minutach drogi znaleźliśmy się przed klubem. Czy dobrym pomysłem było przyjście tutaj? Weszliśmy, przywitała nas głośna muzyka, gwar wywołany przez ludzi oraz wyraźny zapach alkoholu o mieszaniny perfum. Udałem się od razu do baru, wyciągnałem portfel i zamówiłem podwójną whiskey.


Everin?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz