17 maj 2017

Od Williama do Elli

Wybiegliśmy z budynku, dłoń Elli w mojej. Nie mogłem nic poradzić, ale rzucałem Cale'owi podejrzliwe spojrzenia. Gdy znaleźliśmy się w miarę bezpiecznej odległości mężczyzna zatrzymał nas. Spojrzałem pytająco na tamtą dwójkę. Żadne z nich nie raczyło mi odpowiedzieć, ba nawet na mnie zerknąć. Cale położył nam dłonie na ramionach. Już miałem protestować, gdy ogarnęła mnie niesamowita bezwładność i zrobiło mi się ciemno przed oczyma. Po chwili czułem, że coś wbija się w mój brzuch. Zacząłem kaszleć i otworzyłem oczy by zorientować się w sytuacji, lecz okropne zawroty głowy przeszkodziły mi w tym. Czułem pod sobą jakąś twardą powierzchnię. Stół? Dałem sobie chwilę na opanowanie, ciężko dysząc. Gdy świat zaczął przestawać się kręcić, rozejrzałem się. Przede mną stała merdająca ogonem Pepper. Podniosłem wzrok. Byłem w jakimś mieszkaniu. W pierwszym odczuciu było... Proste. Nieco chłodne, ale meble były zwyczajnie jak najmniej wymyślne. Styl przypominał mi taki rodem z Ikei. Spojrzałem na moje prawo i leżała tam kupa ubrań, różnej maści. Spojrzałem na moje lewo i stał tam Cale, oparty o ścianę pośród słoików po dżemie. Czy to mogło być mieszkanie Elli? Jak już jakiś czas ją znałem, jej mieszkanie było dla mnie tajemnicą. Wiedziałem, mniej więcej gdzie się znajduje, lecz nigdy nie byłem tam zaproszony. Mówiąc o Elli, zza moich pleców dobiegł mnie jej jęk.
- Dobrze, że pozmywałam - powiedziała a ja odkleiłem się od mojego stołu. Odwróciłem się a moim oczom ukazała się Ella, z tyłkiem w zlewie. Mimowolnie uśmiechnąłem się, ale wyglądała blado. Po tym jak po mnie patrzyła, zgadywałem, że nie wyglądałem o wiele lepiej. Oparłem się jeszcze leciutko dla utrzymania równowagi i spojrzałem na Cale'a. Stał nadal w tym samym miejscu, a na jego czole widać było pot. Nie ufałem mu i nie darzyłem go sympatią, ale nie zmienia to faktu, że nam pomógł. Odepchnąłem się i do niego podszedłem.
- Pomóc? - spytałem niezręcznie. Mężczyzna pokręcił tylko głową i wyszedł ze stosu słoików. Usiadłem, opierając się o szafkę by zanalizować fakty.
- Kim jest Basil? - było pierwszym pytaniem, które mi się wyrwało. Ella spojrzała na mnie, zmarszczyła brwi i pokręciła głową, dając mi wyraźnie do zrozumienia, że to coś, czego nie może mi teraz powiedzieć. Odpowiedziałem jej podobnym gestem, by dać jej znać, że rozumiem. Moje oczy znów zaczęły wędrować po mieszkaniu. Z mojego punktu siedzenia widać było drzwi wychodzące na salon, równie pusty i chłodny jak kuchnia. Zero zdjęć, obrazów, kwiatów. Gdyby nie okazjonalny bałagan trudno byłoby poznać, że ktoś tam mieszka. Ella zmieniła pozycję, podchodząc do Cale'a. Zaczęli rozmawiać, a ja tylko obserwowałem ich interakcje. Jak kobieta wydawała się nieco zdystansowana, Cale próbował się do niej jak najmocniej zbliżyć. Poczułem echa ognia, który towarzyszył mi gdy pierwszy raz pocałowałem Ellę. Instynktownie schowałem moją lewą dłoń za moimi plecami. Nie chcę żeby zaczęła świecić. Kobieta ma już ogólne pojęcie dlaczego się tak dzieje, nie chce żeby zaczęła niepotrzebnie to analizować. Skupiłem się na powstrzymywaniu energii krążącej po moim ciele, lecz z każdą sekundą, z każdym słowem wypowiedzianym przez Cale'a było to coraz trudniejsze. Czułem już wyraźny ogień w mojej klatce piersiowej. Czułem nieuzasadnioną złość i niepokoiło mnie to. Te uczucie rzadko się u mnie pojawiało, ale jeśli już odczuwałem złość, była ona tak dominująca, że zaczynała przejmować władzę nad moimi działaniami, tłumiąc inne odruchy, robiąc rzeczy, na które normalnie bym sobie nie pozwolił. Wiedząc już, że najlepiej na pozbycie się tego działa zażenowanie, które jest równie silne i zrozumienie i nazwanie swoich emocji, zacząłem myśleć o tym co się działo dookoła mnie. Mój umysł od razu zaczął krążyć wokół Elli. Zmarszczyłem brwi. Dlaczego? Wspominałem chwile spędzone z tą kobietą. Jakim cudem wywoływała u mnie tak gwałtowne emocje? Jakim cudem ona zawsze była w centrum wydarzeń? Myślałem o poznaniu jej. O tym, jak na mnie wpłynęła. Zadawałem sobie pytanie po pytaniu. Kiedy przestałem się przy niej bać? Kiedy zniknął stres? Jakim cudem, w tak krótkim czasie przywiązałem się do niej tak, że patrząc na nią i na tego mężczyznę, z którym kiedyś łączyło ją uczucie, ogarnia mnie panika, strach, że uświadomi sobie, że marnuje ze mną swój czas? Czemu pojawia się u mnie gniew, skąd u mnie chęć, zabrania jej gdzieś, gdzie będzie tylko moja? Co wywołało tę cholerną zazdrość? Czułem, że blednę. Zazdrość. Słowo to krążyło po mojej głowie, mieszając się z natłokiem myśli, demolując porządek w mojej głowie. Zazdrość, zazdrość, zazdrość. Zaz-drość. Zazdrosć. Bałem się, że moje ciało zostanie rozerwane. Chciałem jednocześnie wstać, krzyczeć, zniszczyć coś, zabrać ją, zniszczyć jego, skulić się, płakać. Dołączyło kolejne uczucie. Bezsilność, okropna bezsilność, która połączyła się z chwilową nienawiścią do samego siebie. Trudniej mi się oddychało. Realizacja miażdżyła mi płuca.Czułem fizyczny ból w mojej klatce piersiowej, oczy zaszły mi łzami a w głowie pojawiły się kolejne pytania. Jakim cudem, Ella sprawiła, że pierwszy raz, pomyślałem, że kogoś kocham? Jakim cudem zakochałem się w niej?

Ella?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz