30 maj 2017

Od Horace'go do Everin

Kobieta wyszła. Wziąłem głęboki wdech. Czułem na sobie wzrok wampira. Muszę stąd jakoś wyjść. Walić to, że trochę jestem w stanie "niestabilnym".
- W racji, że nie sądzę iż jesteś zachwycony moim towarzystwem - wymamrotałem - Pójdźmy na układ...
- Co masz na myśli? - zmarszczył brwi.
-  Ja po prostu zniknę, a dla Everin powiesz... - spojrzałem na niego - Powiesz, że uciekłem, gdy ty poszedłeś mi przynieść wody czy czegoś tam.
Nastała cisza.
- Niech będzie - odparł.
Wstałem i chwiejąc się podszedłem do drzwi. Wylazłem przez nie i je za sobą zatrzasnąłem. Odnalazłem windę, wpakowałem się i wcisnąłem przycisk. Zacząłem zjeżdżać w dół.

~~*~~~~*~~

Z trudem dotarłem przed drzwi od swojego mieszkania, znalazłem klucze w którejś kieszeni i przystąpiłem do prób otworzenia mieszkania. W końcu udało mi się włożyć klucz i otworzyć drzwi. Władowałem się do mieszkania prawie się wywracając, wymamrotałem kilka przekleństw. Następnie schowałem klucze do kieszeni i znalazłem kanapę. Położyłem się na niej i nieprzytomnie spojrzałem w sufit. Nos m już nie krwawił, chociaż to. Ciemna kawalerka i ja, każdy wieczór tak spędzałem, no i jeszcze czasami alkohol. Zaśmiałem się sam do siebie. Nie zmieni się to w najbliższym czasie, na pewno nie dziś czy jutro. Ciekawe czy kiedykolwiek. Wstałem i podszedłem do szafki gdzie trzymałem wszystkie swoje trunki. Wyjąłem pierwszą lepszą butelkę i wróciłem na kanapę. Pociągałem solidne łyki. Nagle ciemność.



Everin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz