10 cze 2017

Od James'a do Koyori

Słysząc delikatny śmiech dziewczyny, mimowolnie spojrzałem w jej stronę lekko zaskoczony. Ona nie przejmowała się niczym, co powiedziałem. Nie czuła się urażona, zraniona czy chociażby smutna. Ona... po prostu się śmiała. Nie przywykłem do takiej reakcji, dlatego przez chwilkę nic nie mówiłem, oszołomiony całą tą sytuacją. Przyznam, że... musiałem się w niej odnaleźć. To nie była dla mnie codzienność. Przede wszystkim zaskoczył mnie również fakt, że Koyori nadal ze mną rozmawia. Większość osób po takiej wymianie zdań po prostu uciekłaby ode mnie jak najdalej. A ja wcale nie byłbym zdziwiony. Dla mnie to była normalność - odstraszanie ludzi, aby pobyć samemu. To była nowość.
- Traktujesz ją, jakbym mógł ją urazić tymi słowami. - powiedziałem - Jak gdyby mogła je zrozumieć.
- A skąd wiesz, że nie rozumie? - odparowała dziewczyna z miłym uśmiechem.
Rany... kiedy jak w taki sposób rozmawiałem z kimkolwiek? Chyba wieki minęły. I wiecie co? Naprawdę mi się to podobało. Normalna rozmowa między dwójką ludzi. Chyba gdzieś w głębi trochę mi tego brakowało. Trochę.
- Idziemy w jakieś konkretne miejsce, czy po prostu chcesz mnie odciągnąć jak najdalej od brata? - spytałem od niechcenia.
- Hmm... Chyba nie mam żadnego konkretnego celu. - odpowiedziała, po chwili zastanowienia.
Znów zapanowała między nami chwila milczenia. Ale nie było to już "ciche napięcie" czy "niezręczne milczenie". Nic z tych rzeczy. Po prostu szliśmy, zachwycaliśmy się widokiem otaczającym nas zewsząd i myśleliśmy nad tematami do rozmów. Tak, naprawdę zastanawiałem się, o czym moglibyśmy porozmawiać. Sam w to nie wierzyłem.
- Po co przyszliście akurat tutaj? - w końcu odważyłem się cokolwiek powiedzieć. Lecz dziewczyna spojrzała na mnie z pytaniem w oczach. Chyba powinienem trochę sprecyzować pytanie. - Nad jezioro. Dlaczego akurat tutaj? Dzisiaj? I o tej porze?
Naprawdę byłem tego ciekawy. To miało być moje miejsce, moje sanktuarium, moja świątynia spokoju. Miałem być tutaj tylko ja i nikt więcej.
Koyori nadal wahała się przed odpowiedzią.
- Ty masz prawo mnie przepytywać, ale ja już ciebie nie? To działa tylko w jedną stronę? Wiesz, że to dyskryminacja? - rany, przestań tyle gadać. Co we mnie wstąpiło?
- Dziś jest upalny dzień, jak pewnie już zauważyłeś. Jezioro wydawało się idealnym miejscem.
Nie mogłem się z nią nie zgodzić.
- A ty przyszedłeś tu poczytać?
- Tak jak wspominałem wcześniej - owszem.
- A sztylet... - pomknęła wzrokiem w stronę broni. Mogłem się tego spodziewać.
- Jak już ustaliliśmy wcześniej. Ty się martwisz o swoje rodzeństwo, ja o swoje. Co prawda, jestem tu dzisiaj sam, ale martwy raczej do niczego nie przydam się Aurayi. Zapewne słyszałaś o tym niedawnym morderstwie. Ostrożności nigdy za wiele.
- Auraya. Tak ma na imię twoja siostra? - spytała, pomijając cały mój wywód. I po co ja się wysilam na uprzejmą pogawędkę?
- Dokładnie. Przesłuchanie skończone? Muszę ci się przyznać, że raczej nie należę do tych otwartych osób, a i tak wiele ci dzisiaj powiedziałem.

Koyori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz