16 wrz 2017

Od Elli do Williama

Piekliłabym się dalej, gdyby nie Dean, który wtrącił się nieśmiało.
- Ella, on cię nie rozumie.
Och... Fakt.
- Mówiłam, że co ty sobie myślisz, dam sobie radę - skróciłam znacznie swoją tyradę. I ocenzurowałam.
- Ale...
Prychnęłam, odwracając się do Basila.
- Żadnych ale. Mogę sobie zostać przynętą, nawet jeśli wpadnę, nie zabiją mnie zbyt szybko.
Tym razem prychnięcie pochodziło od Willa.
- Ostatnim razem omal cię nie zabili, nie pamiętasz? Pokazowo połamali ci palce i zglanowali.
- To taka mała wpadka.
Basil wydawał się zniecierpliwiony.
- Skończcie już swoje małżeńskie kłótnie. Od chemii wiszącej w powietrzu mnie mdli, a nie chce widzieć tego, co przyjdzie w jej wyniku.
- Spadaj, braciszku.
- Bardzo chętnie.
Usiadłam ponownie, odprowadzana ciężkim wzrokiem Willa. Pokazałam mu język. Dorośle, nie ma co.
- W każdym razie, Ella, jeśli wszyscy zgadzamy się, że możesz zostać przynętą, czy możemy przejść do dalszej części planu? - Dean odezwał się wreszcie.
- Myślę, że powinniśmy. Więc, pokręcę się po mieście, dam się zauważyć i przyjadę tutaj?
Przyjaciel skinął głową.
- Tak, ale nie możesz za długo zwlekać. I będziesz koniecznie musiała nas zawiadomić, kiedy zaczną cię śledzić. My też musimy się przygotować. Przyjeżdżasz, wysiadasz, dajesz się złapać. I próbujesz nie wzbudzać podejrzeń.
- Uh huh... Tylko wytłumacz to proszę Willowi, zanim zdąży rzucić się na kogoś jeszcze w obronie swojej damy - rzucił z przekąsem Basil.
- Wszystko zrozumiałem - odpyskował William.
- Will... Daj spokój. Po pierwsze, na wszystkich bogów, w jakich sobie tam wierzysz, nie reaguj, nawet jeśli ktoś ją uderzy. Idziemy zgodnie z planem. Po drugie, żadnych głupich sztuczek, żadnego bohaterowania. My mamy doświadczenie, ty nie.
Wszystko wyjaśniliśmy, chociaż z chmurnej miny Willa wnioskowałam, że średnio mu się to wszystko podobało. Umówiliśmy się, że ja i Will zostaniemy w domku na noc, a Dean i Basil pojadą jeszcze do mojego mieszkania, nakarmią zwierzaki i tam spędzą noc.
- Nie gniewaj się - mruknęłam, wpychając się pod ramię Willa.
Z trudem mieściliśmy się razem na ciasnym materacu.
- Nie gniewam się, tylko martwię. Nie rób nic głupiego, proszę - pocałował mnie w czoło.
- Wiem. Mam się nie narażać, być ostrożna, bla bla bla. Jestem już dużą dziewczynką, Will.
- Z tym mógłbym polemizować.
Rzuciłam mu groźne spojrzenie, co nie wypadło zbyt przerażająco, z racji faktu, że właśnie przylegałam do niego prawie całym ciałem. W domku było cholernie zimno.
- Chyba mam mały pomysł, na to, co mogłoby cię pocieszyć - uśmiechnęłam się szelmowsko.
- Ella, błagam cię, za kilka godzin mamy otrzeć się o śmierć, a ty chcesz uprawiać seks?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie to nie. Przynajmniej nie umrzesz prawiczkiem.
- Spadaj.
 ***
 Wsiadłam do auta i odpaliłam silnik, patrząc w lusterko. Nadal tam byli, właśnie pakowali się do swojego samochodu. Jeden trzymał w ręku telefon. Ruszyłam z miejsca, pisząc jednocześnie szybkiego SMSa do Deana.
"Zaczynamy"
Obejrzałam się po raz ostatni i przyspieszyłam. Przygodę czas zacząć.

Will?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz