Kontakt: ciurakelnaruciakel@gmail.com || nothing. | howrse || Omega | doggi-game
Nick na chacie: Alexynn
Nick na chacie: Alexynn
Theodor Leonard Blackwell
19 lat | Mężczyzna | Wilkołak
Głos: Lauv
Opis: Wszystko rozpoczyna się w roku 1999, dokładniej dwudziestego pierwszego grudnia o godzinie 00:36. To właśnie tego dnia na świecie pojawił się Theodor, jednak owy świat opuściła jego matka. Był niewinnym i bezbronnym niemowlęciem, kiedy biologiczny ojciec porzucił go pod drzwiami sierocińca, sam uznając, że nie wychowa syna bez pomocy matki - najchętniej jednak zostawił by go na pastwę Łowców, przynajmniej wtedy nie dręczyłyby go wyrzuty sumienia. Sierociniec im. Św. Seweryna w San Lizele był raczej miejscem spokojnym, a Theo nie miał z nim złych wspomnień, wręcz przeciwnie - to opiekunki sierocińca dały mu miłość, której nie mogły dać mu rodzice. Nadano mu tam miano Leonard, które zostało jednak zmienione w późniejszym czasie - a raczej w momencie, kiedy Ailean i Lancelot Blackwellowie postanowili adoptować wówczas czteroletniego Theodora.
Ailean była kobietą wyjątkowo empatyczną i cierpliwą, która w głównej mierze zajmowała się domem i adoptowanym synem. Lancelot zaś głównie był skupiony na pracy, chociaż kochał żonę i syna ponad życie i okazując to w każdej ich rodzinnej chwili. To Ailean pokazywała Theodorowi książki i poezje, nauczyła go płynnie czytać i… kochać. Schody w życiu Theo zaczęły się tworzyć, kiedy Lancelot podupadł na zdrowiu; stwierdzono - nowotwór złośliwy. Kilka miesięcy życia. Chwilę z ojcem chłopak próbował wykorzystywać jak tylko mógł, podobnie jego żona, mężczyzny jednak nie udało się uratować i zgodnie z diagnozą zmarł kilka miesięcy po wyroku.
Od momentu śmierci Lancelota Blackwellowie popadli w długi, Ailean nałogi, z którymi nie potrafiła sobie poradzić. Zaniedbywała syna, mamiąc go kłamstewkami o tytule ‘’będzie dobrze’’ - choć wcale nie było, jak i nie miało być dobrze. Młody Blackwell zauważył ten fakt jednak po czasie, kiedy tym razem Ailean podupadła na zdrowiu, jednakże tym psychicznym. Zaczęło się od urojeń i omam, które wzbudzały w synu kobiety podejrzenia, a później wzbudziły i również uwagę psychologów i sądu, kiedy u pani Blackwell stwierdzono schizofrenię, a Theodor musiał zostać matce odebrany. W wieku szesnastu lat trafił więc z powrotem do Sierocińca im. Św. Seweryna w San Lizele, czekając tylko do pełnoletności, aby mógł zacząć powoli odkładać oszczędności i móc się usamodzielnić w pełni. Teraz, w wieku dziewiętnastu lat, jego marzenie zaczęło się spełniać.
Nie potrafi sprostować, kiedy dowiedział się, że jest wilkołakiem - już od dzieciństwa w trakcie pełni księżyca miał wyostrzone zmysły i instynkty, nigdy jednak do przemiany nie doszło. Swoją pierwszą pełną przemianę pamięta, kiedy odebrano go Ailean - pierwszej nocy chciał uciec z sierocińca, by odnaleźć matkę, ale bez jego woli został przemieniony w swoją pełną, wilczą postać - ogromnego, czarnego wilka o zielonych oczach.
Charakter kształci się całe życie, jednak to Ailean i jej troska je w nim kształciła. W pewnością na sam początek trzeba podkreślić, że Theodor zawsze buja w obłokach, często na tyle, że nie potrafi odróżnić rzeczywistości od fikcji, zaczytany w tomikach poezji i zamyślony w swoim świecie. Wyróżnia go nieufność, jaką wydaje się na początku znajomości - jest wtedy niepewny i zachowuje się, jakby stąpał po kruchym lodzie, nie wiedząc, czy zaraz nie wpadnie pod lodowatą taflę wody. Gdy jednak zdobędziesz jego zaufanie, ujrzysz wręcz inną osobę niż dotychczas - zachowuje się wtedy jak szczeniak, zachęcając do droczenia się z nim i zabawy, wygadany w każdym temacie jaki mu podsuniesz, ciekawski i zachowujący się jak pięcioletnie dziecko. Nic nie sprawia mu większej satysfakcji, niż wywołanie uśmiechu na twarzy osoby, którą obdarzył zaufaniem, można więc powiedzieć, że uśmiech jest kluczem do jego serca, pod warunkiem że będzie całkowicie szczery. Nie każdemu może jednak spodobać się pewna rzecz w nim, choć już niezupełnie jego charakterze - jest homoseksualistą. Nie odczuwa pociągu do kobiet, równocześnie wstydząc się swojej orientacji i faktu, że pierwszy lepszy homofob na starcie może mu zarzucić fakt, że jest odmiennej orientacji niż większość ludzi na świecie. Odraza do homofobii wywołała u niego paniczną filofobię, chłopak boi się więc zakochać, a zwłaszcza zakochania w osobie, która nie darzy go tym samym uczuciem.
Na przekór chłopak jest wysoki (ciekawostka dnia: Holendrzy są najwyższymi ludźmi na świecie, średni wzrost mężczyzny w tym kraju wynosi 180 cm, a sam Theodor ma korzenie holenderskie), posiadający 192 cm przy swojej drobnej posturze i wyjątkowo słodkim wyrazie twarzy, który wręcz chwyta za serce w połączeniu ze słodkimi oczkami, które robi gdy coś chce (najszybciej milkę oreo). Posiada ciemnobrązowe, dość krótkie włosy, które często opadają mu na oczy zasłaniając widok. W kwestii oczu - są one barwy intensywnie zielonej.
Zawsze jest wyjątkowo blady i nie potrafi się opalić. Uroku dodaje mu kolczyk w wardze, który zrobił cichaczem ukrywając go przed Blackwellami. Dodatkowo nie ma praktycznie szansy, aby zobaczyć go w ubraniu innym niż ciemna, za duża na niego bluza i jeansy, w których on po prostu dobrze się czuje.
Kocha ponad wszystko zwierzęta, chociaż nigdy nie miał okazji posiadania go - nie ma jednak opcji, jeśli przechodzisz obok niego ze swoim pupilem, a on go nie pomizia za uszkiem. Oprócz tego jest uzdolniony artystycznie - amatorsko gra w teatrze, pisze wiersze (i nie tylko!) a także maluje obrazy i rysuje - do wyboru, do koloru, co tylko zechcesz.
Podsumowując - Theodor sam w sobie jest dość ciekawą postacią, która nie jedną osobę zachwyciła swoim urokiem, spokojem wewnętrznym, uprzejmością i wyobraźnią.
Pupil: Pragnąłby go mieć, nigdy jednak nie miał okazji do posiadania towarzysza.
Opis: Wszystko rozpoczyna się w roku 1999, dokładniej dwudziestego pierwszego grudnia o godzinie 00:36. To właśnie tego dnia na świecie pojawił się Theodor, jednak owy świat opuściła jego matka. Był niewinnym i bezbronnym niemowlęciem, kiedy biologiczny ojciec porzucił go pod drzwiami sierocińca, sam uznając, że nie wychowa syna bez pomocy matki - najchętniej jednak zostawił by go na pastwę Łowców, przynajmniej wtedy nie dręczyłyby go wyrzuty sumienia. Sierociniec im. Św. Seweryna w San Lizele był raczej miejscem spokojnym, a Theo nie miał z nim złych wspomnień, wręcz przeciwnie - to opiekunki sierocińca dały mu miłość, której nie mogły dać mu rodzice. Nadano mu tam miano Leonard, które zostało jednak zmienione w późniejszym czasie - a raczej w momencie, kiedy Ailean i Lancelot Blackwellowie postanowili adoptować wówczas czteroletniego Theodora.
Ailean była kobietą wyjątkowo empatyczną i cierpliwą, która w głównej mierze zajmowała się domem i adoptowanym synem. Lancelot zaś głównie był skupiony na pracy, chociaż kochał żonę i syna ponad życie i okazując to w każdej ich rodzinnej chwili. To Ailean pokazywała Theodorowi książki i poezje, nauczyła go płynnie czytać i… kochać. Schody w życiu Theo zaczęły się tworzyć, kiedy Lancelot podupadł na zdrowiu; stwierdzono - nowotwór złośliwy. Kilka miesięcy życia. Chwilę z ojcem chłopak próbował wykorzystywać jak tylko mógł, podobnie jego żona, mężczyzny jednak nie udało się uratować i zgodnie z diagnozą zmarł kilka miesięcy po wyroku.
Od momentu śmierci Lancelota Blackwellowie popadli w długi, Ailean nałogi, z którymi nie potrafiła sobie poradzić. Zaniedbywała syna, mamiąc go kłamstewkami o tytule ‘’będzie dobrze’’ - choć wcale nie było, jak i nie miało być dobrze. Młody Blackwell zauważył ten fakt jednak po czasie, kiedy tym razem Ailean podupadła na zdrowiu, jednakże tym psychicznym. Zaczęło się od urojeń i omam, które wzbudzały w synu kobiety podejrzenia, a później wzbudziły i również uwagę psychologów i sądu, kiedy u pani Blackwell stwierdzono schizofrenię, a Theodor musiał zostać matce odebrany. W wieku szesnastu lat trafił więc z powrotem do Sierocińca im. Św. Seweryna w San Lizele, czekając tylko do pełnoletności, aby mógł zacząć powoli odkładać oszczędności i móc się usamodzielnić w pełni. Teraz, w wieku dziewiętnastu lat, jego marzenie zaczęło się spełniać.
Nie potrafi sprostować, kiedy dowiedział się, że jest wilkołakiem - już od dzieciństwa w trakcie pełni księżyca miał wyostrzone zmysły i instynkty, nigdy jednak do przemiany nie doszło. Swoją pierwszą pełną przemianę pamięta, kiedy odebrano go Ailean - pierwszej nocy chciał uciec z sierocińca, by odnaleźć matkę, ale bez jego woli został przemieniony w swoją pełną, wilczą postać - ogromnego, czarnego wilka o zielonych oczach.
Charakter kształci się całe życie, jednak to Ailean i jej troska je w nim kształciła. W pewnością na sam początek trzeba podkreślić, że Theodor zawsze buja w obłokach, często na tyle, że nie potrafi odróżnić rzeczywistości od fikcji, zaczytany w tomikach poezji i zamyślony w swoim świecie. Wyróżnia go nieufność, jaką wydaje się na początku znajomości - jest wtedy niepewny i zachowuje się, jakby stąpał po kruchym lodzie, nie wiedząc, czy zaraz nie wpadnie pod lodowatą taflę wody. Gdy jednak zdobędziesz jego zaufanie, ujrzysz wręcz inną osobę niż dotychczas - zachowuje się wtedy jak szczeniak, zachęcając do droczenia się z nim i zabawy, wygadany w każdym temacie jaki mu podsuniesz, ciekawski i zachowujący się jak pięcioletnie dziecko. Nic nie sprawia mu większej satysfakcji, niż wywołanie uśmiechu na twarzy osoby, którą obdarzył zaufaniem, można więc powiedzieć, że uśmiech jest kluczem do jego serca, pod warunkiem że będzie całkowicie szczery. Nie każdemu może jednak spodobać się pewna rzecz w nim, choć już niezupełnie jego charakterze - jest homoseksualistą. Nie odczuwa pociągu do kobiet, równocześnie wstydząc się swojej orientacji i faktu, że pierwszy lepszy homofob na starcie może mu zarzucić fakt, że jest odmiennej orientacji niż większość ludzi na świecie. Odraza do homofobii wywołała u niego paniczną filofobię, chłopak boi się więc zakochać, a zwłaszcza zakochania w osobie, która nie darzy go tym samym uczuciem.
Na przekór chłopak jest wysoki (ciekawostka dnia: Holendrzy są najwyższymi ludźmi na świecie, średni wzrost mężczyzny w tym kraju wynosi 180 cm, a sam Theodor ma korzenie holenderskie), posiadający 192 cm przy swojej drobnej posturze i wyjątkowo słodkim wyrazie twarzy, który wręcz chwyta za serce w połączeniu ze słodkimi oczkami, które robi gdy coś chce (najszybciej milkę oreo). Posiada ciemnobrązowe, dość krótkie włosy, które często opadają mu na oczy zasłaniając widok. W kwestii oczu - są one barwy intensywnie zielonej.
Zawsze jest wyjątkowo blady i nie potrafi się opalić. Uroku dodaje mu kolczyk w wardze, który zrobił cichaczem ukrywając go przed Blackwellami. Dodatkowo nie ma praktycznie szansy, aby zobaczyć go w ubraniu innym niż ciemna, za duża na niego bluza i jeansy, w których on po prostu dobrze się czuje.
Kocha ponad wszystko zwierzęta, chociaż nigdy nie miał okazji posiadania go - nie ma jednak opcji, jeśli przechodzisz obok niego ze swoim pupilem, a on go nie pomizia za uszkiem. Oprócz tego jest uzdolniony artystycznie - amatorsko gra w teatrze, pisze wiersze (i nie tylko!) a także maluje obrazy i rysuje - do wyboru, do koloru, co tylko zechcesz.
Podsumowując - Theodor sam w sobie jest dość ciekawą postacią, która nie jedną osobę zachwyciła swoim urokiem, spokojem wewnętrznym, uprzejmością i wyobraźnią.
Pupil: Pragnąłby go mieć, nigdy jednak nie miał okazji do posiadania towarzysza.
Stosunki:
- Ailean Blackwell - adopcyjna matka. Kochał ją, w końcu to ona nauczyła go empatii i miłości, której Theo wcześniej nie zaznał. Pomimo schizofrenii kobiety i drobnego zakazu widzenia, chłopak często próbuje nawiązać jakikolwiek kontakt z kobietą.
- Lancelot Blackwell - adopcyjny ojciec, który pechowo zmarł. Mimo, że nie poświęcał mu tyle czasu, ile Ailean, to Theodor wciąż kochał go tak samo jak matkę.
Ciekawostki:
- W Sierocińcu im. Św. Seweryna nadano mu imię Leonard - kiedy jednak trafił w ręce swojej matki adopcyjnej, kobieta zaczęła nazywać go Theodorem na cześć poety Teodora Leonarda Młynarskiego. Chłopak zwie się więc z obydwu imion Theodor Leonard, przedstawia się jednak tylko tym pierwszym.
- Mdli go od zapachu papierosów.
- Od matki adopcyjnej załapał czytelniczego bakcyla - każdą wolną chwilę wykorzystuje na czytanie zwyczajnych książek fabularnych, lub tomików poezji.
- Jest uzdolniony artystycznie - pisze własne poezje i nie tylko, także uwielbia malować obrazy przedstawiające krajobrazy widziane w snach. Jego największą pasją jednak jest… aktorstwo. Amatorsko udziela się w różnych teatrach w San Lizele.
- Ma prorocze sny.
- Ma korzenie Holenderskie.
- Ailean, jego matka adopcyjna, miała bliską rodzinę z Polski - z tego powodu Theo wie dużo o kulturze tego kraju, umie powiedzieć kilka prostych zdań w tym języku, a jego miano było inspirowane polskim poetą Teodorem Leonardem Młynarskim.
- Kompletnie nie umie gotować.
- Poszukuje swojego chłopca, który przezwycięży jego filofobię.
- Jest uzależniony od słodyczy i zrobi dla ciebie wszystko za milkę oreo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz