19 sty 2018

Od Anthony'ego

San Lizele nigdy nie było spokojnym miejscem.
Dla mnie raczej zawsze było miastem dalekim od spokoju, przepełnione istotami nadnaturalnymi i bitwami, które toczyły się na z pozoru zwykłych ulicach miasta, pomiędzy odwiecznymi wrogami. Jako antynadnaturalny - z pozoru człowiek, ale jednak z niezwykłą umiejętnością - sam nie miałem cichego i spokojnego życia, nawet jeśli na pozór mogłoby się tak wydawać… Przynajmniej od momentu, kiedy stanąłem w obronie Cupcake przed wilkołakiem i odkryłem swoją umiejętność. W pewnym sensie wręcz polubiłem tę dawkę adrenaliny, którą dawała mi współpraca z Łowcami - był jednak jeden haczyk zawarty w mojej umowie z nimi.
Mogłem zneutralizować ich moc, pod warunkiem, że ostatecznie nie zabiją owego stworzenia.
Były jednak takie dni, kiedy doskwierała mi wręcz nurtująca samotność, a wokół mnie nic się nie działo - zazwyczaj wykorzystywałem ten czas na chwilę spokoju, przekomarzanie się z Iris, czy nadrabianie serialów i musicali… Podobnie planowałem zrobić tego dnia. No właśnie, planowałem.
Iris wyszła gdzieś na miasto, a ja zostałem w domu sam, próbując zabić czas nad kartonem pizzy i puszką coca coli. Z laptopem na kolanach, skulony pod kocem oglądałem jakichś denny serial Netflixa, równocześnie przeglądając Twittera. Spojrzałem na pudełko pizzy, uśmiechając się jak skończony idiota i pisząc wpis na swoje konto na koncie społecznościowym.

Imnotgay pisze:
Dlaczego opakowanie pizzy jest kwadratowe, pizza okrągła, a kawałki trójkątne?

Odłożyłem telefon, przez chwilę wpatrując się tępo w ekran laptopa i próbując połapać się w akcji, aż nie zawibrowało mi wcześniej odłożone urządzenie, wskazując przychodzące powiadomienie. Niezbyt zainteresowany serialem chwyciłem za komórkę, widząc odpowiedź na mojego tweeta.

Homoatom pisze:
Żeby żadna figura geometryczna nie poczuła się zdyskryminowana.

Już miałem odpisać na komentarz, kiedy usłyszałem pukanie. Mój wzrok padł na okno, a serce stanęło w piersi - panicznie bałem się horrorów, a scena ta przywoływała mi na myśl właśnie najgorsze sceny z owych filmów. Poczułem się niezręcznie na samą myśl o tym, że istoty nadnaturalne powinny być dla mnie już niemal codziennością, w końcu współpracowałem z Łowcami ze względu na moją antynadnaturalność, a jednak przestraszyłem się tak błahej głupoty.
Wyczołgałem się spod koca, wstając chwiejnym krokiem i niepewnie podchodząc do okna. Odsłoniłem zasłony, spodziewając się ujrzeć twarz zmory, wilkołaka, czegokolwiek, co u każdego przeciętnego zjadacza chleba zjeżyłoby włosy na karku - zamiast tego zobaczyłem tylko ciemność nocy. Odetchnąłem z ulgą, odwracając się na pięcie, żeby znowu wrócić na swoje miejsce na łóżku… Ale wtedy ponownie usłyszałem pukanie, odwróciłem się więc w stronę okna drugi raz, ale zamiast nocy ujrzałem to, czego tak bardzo bałem się ujrzeć.
Zza okna obserwowała mnie istota nadnaturalna.

Ktoś, coś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz