20 sty 2018

Od Anthony'ego do Holland

Uprzedzając pytania - nie, nie mam pojęcia, dlaczego pomogłem dziewczynie, którą ktoś - lub coś - próbowało, delikatnie mówiąc, zabić. Ciężko było mi stwierdzić, dlaczego w ogóle pomogłem jakiejkolwiek obcej osobie spotkanej na ulicy. Być może moja empatia wzięła górę, a ja nie chciałem, żeby biedna, delikatna, kobieca istotka została skrzywdzona przez pierwszego lepszego osiłka? Być może. Bynajmniej z pewnością nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że owa istota również należy do istot nadnaturalnych... I nie byłem pewien, czy ona sama to wiedziała.
Istotą, która zaatakowała dziewczynę był wilkołak - nic dziwnego, księżyc w pełni jasno świecił na niebie, a mężczyzna nie był zdolny do pełnej przemiany. Musiałem jednak zneutralizować jego umiejętność do momentu, aż nie znajdą nas łowcy, a ja, jako antynadnaturalny, próbowałem tym faktem również ochronić dziewczynę, która mogła paść jego ofiarą. Próbowałem przytrzymać większego ode mnie stwora, przez co doszło między nami do szamotaniny, a ja za wszelką cenę nie chciałem, żeby to bydlę mnie ugryzło. Co to to nie, nie dołączę do brygady zmutowanych ludzi, którzy wyją do księżyca i najwyraźniej nie wiedzą, że istnieje coś takiego jak golarka... Ale to tylko moje drobne narzekania.
Próbowałem się skupić, aby zebrać się w sobie na tyle, aby zneutralizować moc nadnaturalnego - nie było to jednak takie łatwe, zważając na fakt, że właśnie szamotaliśmy się na ziemi, a ja na dodatek uchylałem się przed kłapnięciami jego szczęk. Dostał w pysk w prawego sierpowego, na co zaskomlał przeraźliwie, a ja wykorzystałem moment jego konsternacji i skupiłem myśli, żeby uaktywnić umiejętność antynadnaturalnego.Wilk zawył, zaczynając drżeć na całym ciele. Odskoczyłem, nie chcąc paść ofiarą jego furii, która w każdej chwili mogła nastąpić. Już po chwili na miejscu wcześniejszej istoty leżał nieprzytomny, pobity mężczyzna, z licznymi siniakami i zadrapaniami na ciele. Odetchnąłem, widząc, że chwilę zajmie, zanim moja ofiara wróci do siebie.
- Siłownia się przydała - prychnąłem do siebie, rzucając wzrokiem na dziewczynę, która wydała się roztrzęsiona.
Nie chciałem jej popędzać, ale martwiło mnie to, że wilkołak może w każdej chwili oprzytomnieć - musiałem mieć jednak najpierw pewność, że z nią wszystko w porządku.  Ukucnąłem przy nieznajomej, wyciągając drżącą dłoń, żeby musnąć opuszkami palców jej policzków, aby zwróciła na mnie uwagę.
- Witaj, śliczna nieznajomo, na imię mi Anthony Twój Przystojny Wybawca Troye Blake, w skrócie możesz mi mówić Ciacho, aczkolwiek sądzę, że powinniśmy uciekać...? - zacząłem niepewnie, nie chcąc jej przestraszyć.

Holland?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz