12 paź 2016

Od Aarona do Gabriela

Ocknąłem się w małym pomieszczeniu. Nie miałem pojęcia gdzie się znajduję.  Gdy usłyszałem kroki udałem że dalej śpię. Do pokoju weszła Moriarty w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Łowczyni spojrzała na mnie i wyszła, facet podażył za nią. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Uśmiechnąłem się gdy ujrzałem okno. Podniosłem się i natychmiast poczułem ból w lewej nodze, rana się zagoiła ale czy kula pozostała w ranie? Sięgnąłem po noż i rozciąłem byłą ranę. Po chwili wyciągnąłem pocisk z nogi. Rzuciłem go na ziemię po czym podszedłem do okna. Z radością stwierdziłem że jest otwarte. Oparłem się o ścianę. Po chwili ujrzałem Moriarty.
- Ja uratowałem ciebie, ty mnie. Chyba jesteśmy kwita. Niestety śpieszy mi się. Możesz mnie odwiedzić kiedy chcesz lecz w godzinach od północy do około 3 nad ranem. Mam nowy adres ale z tym sobie poradzisz. Mam nadzieję że w najbliższym czasie się nie spotkamy. - otworzyłem okno. Łowczyni wyraźnie była zaskoczona.
-Addio cara. -zawołałem i ucałowałem kobietę w dłoń. Po czym wyskoczyłem przez okno.
Wylądowałem miękko na ziemię i ruszyłem w stronę nowego domu.
~~★~~
Po godzinie znalazłem się już w nowym domostwie. Wcześniej zająłem się starymi domownikami (kobieta, mężczyzna i dwójka dzieci). Lekko ich poszarpałem i zostawiłem ich ciała w dobrze widocznym miejscu niedaleko miasteczka.
- Panie!  Martwiłem się! - Savio wleciał do domu i siadł mi na ramieniu.
- Witaj Savio. Mógłbyś przynieść trzeciego grimoira?- pogłaskałem go po piórach.
- Ale... to niebezpieczne.
- Przeczytam go bezbłędnie.
- Trzeci grimoire... a ci jeśli Pan nie zapanuje nad jego mocą i zdziczeje?
- Wtedy postarasz się abym się stąd nie wydostał.
Orzeł westchnął i wyleciał. Po kilkudziesięciu minutach wrócił,  trzymając w szponach księgę. W międzyczasie posprzątałem w pokoju i ustawiłem lustro tak aby cały czas było skierowane w moją stronę. Rozłożyłem tom na podłodze.
- Co mam zrobić gdy stracisz kontrolę,  Panie?- spytał ptak.
- Uciec... albo przypomnieć mi kim jestem. Pod żadnym pozorem nie możesz pozwolić żebym stąd uciekł.- odprawiłem go gestem.
-Dobrze, Panie.- Savio odleciał.
Zacząłem recytować grimoire. Znalazłem się we własnym świecie. Byłem w nim tylko ja i księga. ~~★~~ Po siedmiu godzinach skończyłem czytanie. Poczułem okropny ból. Przemieniłem się w potężnego wilka. Byłem wtedy większy niż kiedykolwiek wcześniej. Moje oczy jarzyły się czerwonym blaskiem, kły i pazury wydłużyły się. Wyglądałem jak jakiś potwór z koszmarów, byłem cieniem kogoś sprzed kilku godzin. Potem poczułem piękny zapach... zapach mięsa. -Panie! Obudź się!- ptak wleciał do domu. Spojrzałem na niego aby zobacz grymas strachu na jego dziobie. Potem rzuciłem się na niego, próbując go złapać i zjeść. Orzeł skrzeknął ze złości i odleciał. Zawyłem ze złości. Próbowałem wydostać się z pokoju, drapałem drzwi, rzucałem się na blokadę starając się aby drzwi wypadły z zawiasów. Nagle do mojej izby wleciało kilka ptaków. Rzuciłem się na nie, zabijając je i plamiąc podłogę ich krwią. Nie poznawałem siebie... lecz rządza krwi była silniejsza niż człowiek w środku. Gdy ponownie zawyłem, zaczęła się burza. Chciałem by wszyscy dostawali dreszczy na moje wycie. Chciałem by nikt nie odważył się mnie dopaść. Pragnąłem by ludzie nigdy nie wspominali mojego imienia bez cienia lęku. Lecz trzeba było do tego jakoś dojść ale na początku chciałem zebrać siły. Przez całą noc myślałem o tym, jak silny byłem w postaci krecza. Następnego dnia podejmę trening i sprawdzę umiejętności. Zastanawiałem się czy ktoś by się mnie przestraszył, wchodząc do domu i kryjąc się przed burzą. Wcześniej zwali mnie Wijcem i chciałem aby tak pozostało. Lecz moje imię będzie wtedy groźbą
śmierci...


 Gabriel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz