Po tym jak straciłem przytomność, wróciłem do mojego domu (czyli w moim przypadku mieszkanku urządzonym w gigantycznym drzewie). Przebrałem się i postanowiłem wyruszyć na miasto. Podczas tego spaceru spotkałem pewną wyjątkową kobietę. Wcześniej po plecach przeszedł mi dreszcz, wyczułem niebezpieczeństwo. Gdy przechodziłem koło owej kobiety, zauważyłem, że pod osłoną jej rzekomej ślepoty kryła się naprawdę zdrowa osoba. Już miałem ją ominąć gdy uderzyła nnie białą laską w kostkę. Przeprosiła, lekko sztucznie lecz zwykły człowiek nie dostrzegłby tego teatrzyku. Popatrzyłem na nią z pogardą, podawała się za kogoś kim nie jest i stąd pochodziła ta nieprzyjemna reakcja. Potem skoczyłem do sklepu i powróciłem do domu.
~~~~~~~★~~~~~~~
Siedziałem w kuchni konsumując surowe mięso gdy przez okno wpadł spanikowany Savio.
- Panie, wyczuwam poważne niebezpieczeństwo. - skrzeknął.
- Ja też, przyjacielu. - rzuciłem mu kawałek mięsa.
- Ta kobieta, którą spotkałeś w jednej z ulic... podejrzewam że ona jest osobą zwaną Moriarty, jedną z najsilniejszych łowców w okolicy.- przełknął mięso.
-Wiedziałem że coś z nią było nie tak.- odstawiłem talerz.
- Co teraz mamy zrobić, Panie? - przeskoczył na blat.
- Dowiedz się o Moriarty jak najwięcej. Gromadź siły na walkę. - poleciłem.
- Chcesz zaatakować? - przechylił łeb.
- Mam wrażenie, że ona zrobi to pierwsza.- odprawiłem orła gestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz