Wróciłem do domu i cały czas, gdy Ellie nie było, siedziałem jak na szpilkach. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca i Petra, rozdrażniona moim niepokojem, wyszła. Zrobiłem herbatę, już chyba trzecią tego dnia, gdy El była łaskawa się zjawić.
- Chyba powinnam stąd wyjechać - powiedziała cicho.
Spojrzałem na nią. Miała dwa wyjścia i to było jedno z nich. Drugie - zgłoszenie tego na policję.
- Wyjazd nic ci nie da, jeśli łowcy nadal będą cię ścigać - odezwałem się ze spokojem w głosie.
Zerknęła w moją stronę. To ja zazwyczaj byłem osobą, która uciekała od problemów. W czasie naszej znajomości tysiące razy znikałem na dni lub tygodnie, pojawiając się potem jak gdyby nigdy nic.
- Oni i tak cię znajdą.
- Skąd wiesz? Może jeśli pojadę wystarczająco daleko i... - zamilkła, gdy zacząłem zdejmować koszulkę. Odwróciłem się do niej plecami. Na górnej połowie pleców znajdował się tatuaż, wyżej na barku wypalony został znak Bractwa - kocia czaszka. Dolna część była usiana siatką blizn, mniejszych i większych.
- Co to było?
Milczałem chwilę.
- Pojechałem na wschód Europy, miałem się zadekować i przeczekać. Dopadli mnie tam, rozbita szyba, szkło wszędzie. Kiedy mnie już dorwali był jeszcze nóż. Nie wiem, jakim cudem uciekłem. Byłem tysiące kilometrów od domu, ale i tak mnie znaleźli. Ucieczka nic nie da.
Poczułem ciepłe palce El, muskające blizny. Tatuaż - zrywający się do lotu kruk z symbolicznym kompasem w szponach, zakrywał podobne ślady.
- Nie widziałam tego wcześniej - powiedziała.
Nie obejrzałem się, by na nią spojrzeć.
- Nie musiałaś wiedzieć. Chcę ci tylko pokazać, Ellie, że na razie najlepszym wyjściem byłoby zgłoszenie sprawy i przeczekanie. Postaram się cię chronić.
Ubrałem się. Widziałem, że dziewczyna zamierza coś powiedzieć, lecz jej przerwałem.
- Nie mów mi, że sama dasz sobie radę albo coś podobnie głupiego. Chcę cię chronić, więc pozwól mi na to. A teraz spać, padam na pysk.
Przytuliłem ją do siebie, pocałowałem w czoło i posłałem do sypialni, nadal nie dając dojść do słowa.
Ellen?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz