Zasnąłem w swoim łóżku, obudziło mnie dopiero pukanie do drzwi. Damien wstał, uspokajająco dotykając mojego ramienia.
- Śpij - mruknął.
Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, a potem, ku swojemu zdumieniu, głos Ellie. Podniosłem się szybko, w biegu łapiąc spodnie i wciągając je na siebie. Nim Dam zdążył odpowiedzieć, już byłem przy drzwiach, odpychając go w stronę sypialni.
- Idź się ubierz - prychnąłem.
Przewrócił oczami, mierzwiąc mi włosy. Zdmuchnąłem je z oczu, wciągając Ellie do środka. Zaprowadziłem ją do kuchni.
- Chcesz herbaty? - spytałem.
Skinęła głową, jeszcze odrobinę zakłopotana.
- Nie przeszkodziłam w em... niczym?
Uśmiechnąłem się krzywo.
- Nie, spokojnie. Spałem. Damien też.
- Wy tak na serio?
Milczałem chwilę, podając jej herbatę. Upiła łyk, przyglądając mi się. W drzwiach kuchni stanął już kompletnie ubrany Damien.
- Wychodzę. Może przyjdę wieczorem.
- Będę zajęty. Mam... - zacząłem.
- Już nie masz - wzruszył ramionami i wyszedł.
Usiadłem naprzeciw Ellie, przy niewielkim stole.
- Nie jesteśmy w związku, w takim sensie, w jakim ty postrzegasz to słowo. Tu chodzi trochę też o to, że obaj jesteśmy kotołakami. Lubimy wolność. Godzimy się z tym, że może być tak, że on już nie przyjdzie albo że ja nie otworzę mu drzwi. Nie poczujemy się dotknięci ani odrzuceni. Dobrze nam tak, jak jest.
Patrzyła na mnie długo.
- Naprawdę ci to odpowiada, Adrien?
Odwróciłem wzrok.
- Mam ciebie, tyle stałości mi wystarczy. Ale mów, o czym chciałaś porozmawiać?
Ożywiła się wyraźnie.
Ellie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz