Patrzyłem na... jak mu tam było... jakoś na N. Nate? Nie. Niall? Tak, teraz dobrze. W każdym razie gapiłem się na niego wściekle.
- Jeśli kiedykolwiek ją skrzywdzisz, w jakikolwiek sposób, jeśli z twojej winy ona chociaż raz się rozpłacze, obiecuję ci, że zrobię ci coś, po czym cię własna matka nie pozna. Zrozumiano?!
Chłopak pokiwał głową, nieco wystraszony. Umiałem być groźny. Wróciliśmy do dziewczyn. Petra spojrzała na mnie z dezaprobatą.
- Nie patrz tak na mnie, Pet - mruknąłem, trącając ją łokciem.
- Przestań wreszcie straszyć ludzi, dupku.
Ellen patrzyła na mnie, nieco rozdrażniona. Cóż, nie mogę jej tak zostawić, bez żadnej opieki.
Po jakimś czasie Niall zmył się do swojego zespołu, rzucając mi niespokojne spojrzenia. Uśmiechnąłem się wrednie.
- Jesteś okropny, Rien - warknęła Petra.
Odwróciłem wzrok.
- Hej, niczego mu nie uszkodziłem. Jeszcze. Jak znajdę powód to uszkodzę. Trwale.
Ellie spojrzała na mnie tak, że powinienem zmienić się w tej chwili w kupkę popiołu u jej stóp. Petra zerknęła na zegarek.
- Szlag, Adrien, spóźnimy się!
- Do zobaczenia, Ellie - pomachałem przyjaciółce na pożegnanie.
***
- Pet, nic mi nie jest!
Dziewczyna kręciła się nerwowo po moim mieszkaniu. Ostatnie starcie z wilkołakami, którzy weszli na nasz teren poszło nie za dobrze. Omal mnie nie udusili.
- Niby nic, a krwawisz jak prosię.
Faktycznie. Kolejna szmata użyta do zatamowania krwawienia z mojego boku zabarwiła się szkarłatem.
- Daj spokój, Pet. Idź się prześpij. Wyglądasz okropnie.
Oboje usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Petra poszła otworzyć.
- Jak dobrze, że jesteś. Mogłabyś z nim posiedzieć? Jest ranny, a ja muszę się wreszcie przespać. To będzie trzecia doba bez snu. Mogłabyś? - usłyszałem błagalny ton głosu Petry.
Odchyliłem głowę do tyłu, by spojrzeć na Ellie, wchodzącą do pokoju.
- Nie musisz tu być, dam sobie radę sam.
Ellie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz