18 paź 2016

Od Damiena cd Cassopeii

W klubie było głośno, a w powietrzu unosił się silny zapach perfum i potu. Damien zasłonił oczy ręką, gdy oślepiło go światło. Doprawdy, lampy neonowe w tym klubie są stanowczo zbyt mocne. Przyzwyczaiwszy swój wzrok do światła, zaczął przyglądać się osobom w pomieszczeniu. 
Barman z czarnym irokezem z uśmiechał się do trójki dziewczyn, jednocześnie leniwie polerując kieliszki. One chichotały od czasu do czasu, rozbawione jego żartem. Ktoś z boku upijał smutki w alkoholu. Jedna panna, zbyt mocno pomalowana jak na jego gust, opierała się o ścianę. Trójka przyjaciółek podskakiwała dynamicznie w rytm muzyki. Tańczyły już dość długo; ich skąpe ciuchy przylepiły się do ciała, uwydatniając obfite kształty. Damien uśmiechnął się pod nosem. 
W drugim końcu sali dziewczyna została odrzucona. Starała się nie rozpłakać, aby zachować resztki godności. Nie chciała też okazać przy nim słabości, poczuła jednak pierwsze łzy na policzku, gdy zaczęła zmierzać w stronę wyjścia.
 Nawet się nie zorientowała, że wręcz kipiała Mocą. Mocą, którą posiadali Łowcy. 
Ten nagły wybuch energii zdołał wyczuć nawet Damien. Chłopak odruchowo rwał się do ucieczki. Gdy nikt go nie obserwował, żaden z jego znajomych nie mógł dowiedzieć się o jego słabości. Puścił się histerycznym biegiem, chcąc znaleźć się jak najdalej stąd. Odpychał od siebie ludzi, pomagając sobie łokciami. Potknął się kilka razy, szybko jednak wstawał i biegł dalej.
 Po chwili jednak się zatrzymał.
 Zrozumiał, że lęk zmącił mu umysł. Ucieczka nie jest rozwiązaniem problemu; Łowca dopadnie go bez względu na to, gdzie się znajduje. Nie, nie mógł pozwolić żyć tak żałosnej istocie jakiej jest Łowca. To on jest najsilniejszy;dlaczego nikt tego nie dostrzega?!
 Wypełniła go nagła złość. Zaczął zmierzać w kierunku, z którego przed chwilą tak zaciekle uciekał. Kilka potknięć - ze złości i zmęczenia zaczęły trząść po się nogi - później był już na zewnątrz.
 Nie musiał długo szukać swojego celu. Dziewczyna nie zaszła zbyt daleko. Właściwie to nie zdążyła dojść nigdzie. Stała na chwiejnych nogach, starając opanować rozpacz. Po chwili upadła, tracąc nad sobą panowanie. Damien nie spodziewał się, że jego oprawca jest dziewczyną. I to w dodatku bardzo ładną. W jednej chwili zapragnął ją przytulić, miłować i całować stopy. Mały ołtarzyk też by się przydał. Dlaczego jego pani płacze?
 - Już, spokojnie. - Damien starał się nadać swojemu głosowi pocieszający ton, był jednak zbyt podniecony. Piękna nieznajoma spojrzała na niego niemrawo, po czym pociągnęła nosem. Damien ukucnął, po czym uśmiechnął się zachęcająco. Wyciągnął rękę, aby zmierzwić jej wspaniałe, blond włosy, jednak szybko zmienił zdanie. Podał jej dłoń. Ta po chwili chwili wahania ją złapała. Wtedy właśnie Damien poczuł, jakby ktoś wylał kwas na jego dłoń, poparzył ją i jednocześnie na nią napluł dla efektu. Błyskawicznie cofnął więc rękę. 
- Przepraszam - wyszeptał ze smutkiem, po czym walnął ją w twarz.
 Głowa dziewczyny walnęła z impetem w ścianę. Damien wstał z klęczek, blondynka natomiast zwinęła się w kulkę. Miała dzisiaj paskudny dzień. Po chwili chłopak szturchnął ją delikatnie stopą. 
- Idź - powiedział cicho. Dziewczyna ani śmiała się ruszyć. Damien szturchnął ją ponownie, tym razem mocniej. Zanim nieznajoma zdążyła zareagować, kopnął ją drugi raz. I trzeci, i czwarty, piąty, szósty... 
- Idź stąd, idź, idź, idź! - jego głos był coraz głośniejszy i trudniejszy do zrozumienia. Początkowo chłopak chciał przestać, jednak każdy kolejny kopniak utwierdzał go w przekonaniu, że dobrze robi. Nikt nie może go poniżać. Nikt.
 Po chwili jednak coś odwróciło jego uwagę. Damien wyczuł moc. Podobną do tej poprzedniej, była jednak inna. Większa, czystsza i.. piękniejsza. Damien bez zastanowienia zaczął iść w stronę nowej nieznajomej. Szlochająca blondynka wykorzystała nieuwagę chłopaka i uciekła. Demona jednak niezbyt to obchodziło; nie mogła się równać z dziewczyną, która stoi właśnie przed nim. Ich spojrzenia skrzyżowały się.
 - Cześć, jestem Damien... Nie... Nie chciałem jej zgwałcić - przedstawił się, zakłopotany. Na jego policzkach pojawiły się rumieńce. 

< Cassopei? Wybacz za tę marną końcówkę :/ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz