Otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, ale niemal w tej samej sekundzie zrezygnowałam z tego pomysłu. Po prostu usiadłam obok niego, obejmując go delikatnie.
- Ja też przepraszam - odezwałam się, przerywając ciszę. - Nie powinnam była cię uderzyć ani nawet krzyczeć.
Nie powinnam, ale zbliża mi się okres i emocje we mnie buzują, dokończyłam w myślach. Przejechałam palcem po jego zaczerwienionym policzku i z cichym westchnieniem ruszyłam do kuchni, skąd zabrałam torebkę z lodem, którą przyłożyłam do miejsca uderzenia. Mimowolnie zerknęłam na swoją dłoń, która przybrała kolor dojrzałych malin i bolała jak cholera.
- Wiesz...miałam podobnie - mruknęłam, ściskając go mocniej. - Dlatego właśnie sprzedałam dom rodziców. Uwielbiałam spędzać tam czas, ale za bardzo przypominał mi o stracie bliskich.
Kotołak oparł głowę na moim ramieniu, a Queen wskoczyła mu na kolana. Machinalnie ją pogłaskał, pochylając ponownie głowę. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy, które usilnie starał się ukryć. To był drugi raz, gdy widziałam jak płacze, a jego smutek wywoływał falę żalu u mnie. Trwaliśmy uścisku przez godzinę, później kolejną, a potem następną. Żadne z nas się nie poruszyło, Adrien wyraźnie nie wiedział co zrobić, a ja chciałam jak najdłużej być przy nim. Przegonić jego okropny nastrój, aby w końcu na jego twarzy pojawił się ten szczery i pełen radości uśmiech.
- Zrobię herbaty - rzuciłam po jakimś czasie, prostując się. Wybrałam zwykły, szary kubek w białe paski i nalałam do niego gorącego naparu. Wróciłam z nim do salonu, gdzie zastałam chłopaka w identycznej pozie, w jakiej go zostawiłam.
- Dzięki - odparł cicho, odbierając ode mnie picie. - Co u ciebie i...Niala?
- Hm? - spytałam, zaskoczona zmianą tematu. Odpowiedziałam ostrożnie dobierając słowa, aby mie urazić go w najmniejszym stopniu. Wiedziałam jednak, że i tak odpowiedź, w jakiś sposób będzie dla niego bolesna. - Jest dobrze. Nie ma gołębic i róż, ani ślubnych planów, lubimy swoje towarzystwo. On nie naciska, ja też nie.
- Cieszę się - upił kolejny łyk herbaty. - Nie myślałaś może nad kupnem albo zaadoptowaniem zwierzaka?
Minęła chwila zanim udzieliłam odpowiedzi.
- Nie, mam dość obowiązków jak na razie.
- Wydaje mi się jednak, że przydałby ci się nowy przyjaciel - drążył, podnosząc na mnie wzrok.
- Sama nie wiem, w moim życiu jest już jeden kot - szturchnęłam go żartobliwie. - Ale zawsze chciałam mieć królika. Tak między nami, powinieneś kiedyś do mnie wpaść. Nie widziałeś jeszcze mojego mieszkania.
Rien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz