18 paź 2016

Od Ellen do Adriena

Uśmiechnęłam się delikatnie na propozycję Adriena.
- Serdecznie zapraszam - skłoniłam się, parodiując królewski zwyczaj. Zapięłam bluzę, a gdy Rien również był gotowy do drogi wyszliśmy na zewnątrz. Jak na późną jesień było zaskakująco ciepło. Promienie słońca przebijały się przez kolorowe liście drzew, których w San Lizele było naprawdę sporo. Dzieciaki w wieku szkolnym biegały po miejscowym parku rzucając w siebie liśćmi i kasztanami. Widząc zmierzającego ku twarzy jasnowłosej dziewczynki żołędzia, wykonałam ledwie widoczny gest, a trefl odleciał w drugą stronę. Mała widząc, że zagrożenie minęło zaszarżowała na kolegów, bombardując ich kasztanami. Zerknęłam na kotołaka, który obserwował starcie z zamyśleniem wymalowanym na twarzy, jakby oglądał interesującą walkę dwóch osobników. Chwilę później byliśmy przed apartamentowcem należącym do firmy, w której pracowałam. Opłacali oni mieszkania zainteresowanym pracownikom, odejmując co nieco z pensji, która i tak było kosmicznie wysoka. Nie bez powodu, bo zajmowała się tworzeniem planów domów dla najbardziej popularnych i zamożnych osób, nie wykluczając jednak tych biedniejszych. Do zatrudnienia wystarczyło mi pokrewieństwo ze sławnym Davidem Johnson'em, znanym z rewelacyjnych projektów. Podobno ja też byłam nie najgorsza. Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro, które połączone było z ogromnym tarasem na dachu, skąd rozpościerał się wspaniały widok na miasto. Otworzyłam kartą drzwi i ruchem głowy zaprosiłam chłopaka do środka, gdzie jak zwykle panował nieskazitelny, wręcz przytłaczający porządek. Niewielka, ale funkcjonalna kuchnia połączona była z jadalnią i salonem, a meble miały kolor bieli lub kruczej czerni. Przeszklona szyba była wyjściem na dach, gdzie wisiało oraz stało kilka moich roślin. Łazienka również nie należała do największych, ale było tam wszystko czego mi potrzeba, z wyjątkiem prysznica. Ostatnim miejscem była moje królestwo - sypialnia. Bardzo przytulna z dużym, dwuosobowym łóżkiem, zachęcała wręcz do spędzania w niej czasu. Zwiedzanie przerwało nam pukanie do drzwi, gośćmi okazali się Niall i Jake. Brunet od razu popędził w stronę salonu a blondyn przywitał mnie krótkim całusem. Dowiedziałam się, że ma się właśnie rozegrać jakiś arcyważny mecz koszykówki, a że posiadam największy z naszej trójki telewizor to logicznie będzie on oglądany u mnie. Lodówka i część szafek została opróżniona w niecałą minutę, która wystarczyła, żeby zrobić w głównym pomieszczeniu istny burdel.
- Jake - jęknęłam żałośnie, widząc cały bałagan zrobiony przez niego.
- Posprzątam - odpowiedział, przeskakując kanały w poszukiwaniu tego odpowiedniego.
- Nie przejmuj się nim - Niall objął mnie ramieniem, a widząc Adriena przywitał się z nim grzecznościowym uściskiem ręki. Mecz się zaczął i trwał całą wieczność, a przez cały czas trwania rozgrywki Jake starał się zagadać nadnaturalnego, w czym przerywały mu moje wtrącania i prychnięcia. Tradycyjnie "nieumyślnie" zderzał się z nim ręką, gdy obaj sięgali po przekąskę i opowiadał sprośne dowcipy. Po dłuższej chwili dałam sobie spokój z niańczeniem obojga i oparłam głowę na ramieniu Nialla. Mecz w końcu się skończył, a mnie udało się ubłagać kotołaka, żeby został na noc.
- Kanapa jest ogromna, pomieścicie się we dwójkę, a poza tym jest późno -odparłam sennie, niezbyt kontaktując. Ziewnęłam głośno i ruszyłam w stronę sypialni, gdzie od razu rzuciłam się na łóżko. Blondyn po chwili położył się obok mnie, obwieszczając, że moi koledzy otrzymali koce i poduszki, i powinno być im wygodnie. Podziękowałam mu krótkim mruknięciem.
Kolejny raz zasnęłam w jego objęciach.

Rien?? xD
Masz fotki pokoi:
Salon z aneksem
Łazienka
Sypialnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz