Gabriel uśmiechnął się szyderczo.
-To co? Padłbym z wrażenia czy ze śmiechu?-Zaśmiał się i potrząsnął głową z niedowierzania.
-Następna co myśli że jest mądra.-
W tym samym momencie do stołu podeszła kelnerka podając mu piwo. Ubrana w wytarty fartuch, z szopą na głowie i makijażem za mocnym na takie miejsce, idealnie komponowała się w teatrzyk burdelu, jaki otaczał ich wszystkich. Pijani goście, zajęte toalety przez nastolatki, rozwodnicy, kobieciarze czy kuguarzyce.
I w centrum, jeszcze nie pijany Łowca i słaba imitacja Jokera.
Gabriel przyjął je chętnie i puścił oczko do panny. Ta widocznie przyzwyczajona, nawet nie zmieniła wyrazu twarzy z "świat jest do dupy" na.. Cokolwiek innego.
-Najwidoczniej ta też ma wątpliwości- Mruknęła Loki wskazując oczami na odchodzącą kelnerkę.
-Klara... bo chyba tak ma na imię...albo Kornela..- mamrotał pod nosem upijając łyk- Świetnie przyozdabia maskę "zmęczonej życiem". W klubie GoGo już taka zmęczona nie jest.- Łowca lekko zamruczał po upitym łyku zimnego napoju. Zdjął pianę z ust i spojrzał oceniającym wzrokiem na dziewczynę. Ta podniosła brew.
Zielone włosy, takie passe, strój jakby sama krzyczała " jestem dziwakiem, zastrzelcie mnie". Od razu Gabriel wiedział, że dziewczyna nie pożyłaby długo, tak wyglądając, w półświatku. Kreacja na "szaloną, dziką, niebezpieczną". Łowca aż zatęsknił za swoją psychopatyczną siostrą w psychiatryku, Ta to miała klasę, noże i popapraną wizję świata.
Ta pewnie łazi nago po ulicach krzycząc " CHAOS!".
I jeszcze imię. Loki? Serio?
-Miałaś mi coś powiedzieć.- Rzucił odkładając kufel i wraz z tym wszystkie ironiczne myśli. Nie chciał zrazić sam siebie do tej panny.
Loki wzruszyła ramionami.
-Zastawiałam się, czy ten smród jest od ciebie, czy od całego tego bajzlu?- Posłała niewinny uśmieszek z zadziornym błyskiem w oczach. Mężczyzna jednak nawet się nie uśmiechnął. Westchnął teatralnie, jakby spodziewając się tego i pochylił się, krzyżując ręce na klatce piersiowej i opierając się na nich.
-Ten bajzel i zapaszek, jest dzięki mnie... Ale z dobroci serca, potraktuje to jako komplement.- Przymrużył oczy siląc się na łagodny wyraz twarzy. Pod kopułką jednak, ilość jadu aż się gotowała.
-To nie był komplement- Od razu ucięła chamsko, nie tracąc uśmiechu z ust. Wyglądała na zadowoloną z sytuacji, pewnie świetnie się bawiła.
"Zaraz ci ten uśmieszek wypalę. Ciekawe jakim paszkwilem jesteś."
-Wyglądasz jakbyś chciał mi zadać pytanie- Jakby czytała w myślach, pochyliła w jego stronę, opierając się łokciami o blat.
Nadal uśmiechnięta, przygotowywała teraz pewnie jakąś ciętą ripostę. Niedoczekanie.
-Zastanawiam się jaką bronią Cię zabić. Za brzydka na wampirzycę, za bardzo wkurwiająca na wilkołaka, kitsune są bardziej powabne a demony bardziej inteligentne.-
Rozmówczyni przez moment się zawahała. Zmarszczyła brwi, bo chyba zgadła już kim lub czym Gabriel jest. Tak samo jak on.
Ten już uradowany swoim tekstem wyprostował się i znowu uchylił łyk kojącego napoju.
-Spokojnie, jestem po pracy. Poluje, ale zupełnie w innym celu.- Puścił jej oczko i teatralnie odwrócił głowę w stronę barku obok. Siedziały tam dwie blade piękności zajęte rozmową.
-Typowe-Prychnęła Loki
-A ty, z cyrku się urwałaś, komuś nie wypalił teatr czy dzieciak na urodzinach nie chciał klauna?-
(Jane?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz