Stałam w kolejce do kasy. W ręku trzymałam napój energetyczny.
Tak ogólnie to piję tylko to. Nic nie jem, nic innego nie piję.
To mi wystarcza.
-Laska, rusz ten swój słodki tyłek.- powiedział do mnie jakiś debil za mną.
-Coś ty powiedział, leszczu?- zapytała, marszcząc gniewnie brwi i mrurząc oczy. Jedyn sprawnym ruchem wykręciłam mu prawą rękę tak, że była zgięta w łokcie do maksimum, a dłoń dotykała prawego ramienia. Syknął z bólu.
-Odszczekaj to.- dodałam.
Kopnęłam go w łopatki (z buta wjeżdżam... Jedyn strzałem kości łamię, z buta wjeżdżam...). Wszyscy patrzyli na mnie z przerażeniem, a statsze kobiety wychodziły ze sklepu, byle tylko dalej ode mnie. Schowałam napój energetyczny do kieszeni, po czym nucąc pod nosem jakąś piosenkę, wyszłam ze sklepu.
Nikt mnie nie gonił.
Ruszyłam w stronę lasu, popijając skradzionego red bulla.
Usiadłam na kamieniu, zgniatając puszkę o skroń i wyrzucając ją w krzaki.
Nagle usłyszałam szelest. Natychmiast w mojen ręce pojawił się mój kij baseballowy. Zamachnęłam się w tył.
W samą porę.
Za mną leżał dość duży, czarno biały wilk. Zaraz wstał i rzucił się na mnie z kłami i pazurami. Nie byłam mu dłużna, raz po raz tłukłam go kijem. Gdy miałam zamachnąć się po raz pięćdziesiąty, wgryzł się w mój bok.
-CHOLE*A JASNA!- wrzasnęłam na całe gardło, waląc go kijem teraz w twarz.
Teraz chłopak? Ryan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz