23 paź 2016

Od Hope do Jamie

Również przymknęłam oczy. Ten delikatny, czuły pocałunek twał parę minut. Nagle szeroko otworzyłam oczy. Narkotyk przestał działać. Zdecydowanie odsunęłam się od Moriarty, chcąc jak najszebciej stamtąd uciec. Lekko kręciło mi się w głowie, nie pamiętałam, co się stało od chwili, gdy weszłam do pokoju. Kobieta podążyła za mną.
-Czyżby mała gierka, kochanie? - szepnęła, obejmując mnie w talii.
Blondynka zdecydowanie naruszyła moją przestrzeń osobistą, a ja sama mogłam tylko się domyślać, co się wydarzyło. Z powodu braku lepszej broni zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam niebieskooką z pięści w okolice ucha, zanim ta zdążyła zareagować. Co prawda skuteczniejszy byłby strzał w tył głowy, ale ten był teraz niemożliwy. Cios mocno zdezorientował kobietę, zatoczyła się i oparła się o ścianę. Z ucha lekko zaczęła sączyć się krew. Może uszkodziłam bębenek, może nie. Szczerze mówiąc jakoś mnie to nie obchodziło. Wiedząc, że takie ogłuszenie może trwać dość długo, szczególnie z pięści, szybko się ubrałam, natomiast spokojniej już przeszukałam wszystkie szuflady w poszukiwaniu jakiejś broni, bo mądra ja nie zabrałam żadnej. Znalazłam kastety. Nadadzą się.
-Ciesz się, bo mogłabym ci nimi rozwalić szczękę. - powiedziałam, w pełni zdając sobie sprawę z tego, że do kobiety teraz nic nie dociera.
Wyszłam z pomieszczenia, a następnie z budynku i szybko skierowałam się w stronę domu. Gdy przechodziłam ciemną z powodu zepsutych latarni uliczką najgorszej dzielnicy miasta za sobą usłyszałam kroki, jednak na razie nie zareagowałam, jedynie zaciskając dłoń w pięść. Nie przemieszczałam się po dachach, ponieważ przez prochy, które musiały doprowadzić do częściowego zaniku pamięci nie czułam się najlepiej. Dzięki broni, której aktualnie byłam posiadaczką, czułam się pewniej. Nagle osoba za mną przyśpieszyła. Zanim zdążyła zaatakować, odwróciłam się i właściwie nie celując w konkretne miejsce, uderzyłam. Złość we mnie wezbrała, gdy ujrzałam mężczyznę z pożądaniem wypisanym na twarzy.
-Chciałoby się kogoś zgwałcić, co? - warknęłam. - Niestety zadarłeś z niewłaściwą osobą. - zadałam cios w szczękę facetowi, którego od ciosu w splot słoneczny uratowało paręnaście centymetrów.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk łamanych kości. Zanim mężczyzna zdążył wkonać jakikolwiek ruch, uderzyłam po raz kolejny, tym razem w żebro. Ten zatoczył się i przewrócił na chodnik.
-Dzięki za posłużenie jako worek treningowy, było miło. - mruknęłam i odeszłam.
***
Gdy się obudziłam, nie miałam chęci, by podnieść się z łóżka. Dziś była rocznica śmierci moich rodziców. Cała nakryłam się kołdrą i leżałam tak około godziny. W końcu wstałam. Zrobiłam sobie śniadanie, ale po kolejnej godzinie bezmyślnego mieszania jajecznicy na talerzu zrezygnowałam. Sicarius wpełzł na stół i po mojej ręce wspiął się na moją szyję. Pogładziłam gada po głowie. Wybrałam z jajecznicy parę kawałków mięsa i podałam je wężowi. Mimo, iż Scar sam się żywił, raz na jakiś czas nie pogardził kawałkiem szynki, czy innego mięsa, toteż pochłonął je i popełzł w swoją stronę. Wstałam od stołu. Przebrałam się i niedbale uczesałam włosy. Wyszłam z domu. Podeszłam do Silent i schowałam twarz w jej grzywie, obejmując ją za szyję. Wsiadłam na klacz nie siodłając jej, stwierdziłam, że pojadę na oklep. Wstąpiłam do kwiaciarni i kupiłam irysy. Silence powoli szła w stronę cmentarza. Ja tylko siedziałam na jej grzbiecie, bezmyślnie patrząc w przestrzeń i ściskając kwiaty. W końcu dotarłyśmy do celu. Zeskoczyłam z grzbietu wierzchowca i skierowałam się ku grobowi moich rodziców. Gdy stanęłam przed nim, zamyśliłam się. Jak potoczyłoby się moje życie, gdyby nie zginęli? Czy byłabym zwykłą nastolatką z normalnymi problemami? Na te pytania nigdy nie znajdę odpowiedzi. Nagle obok mnie usłyszałam szelest płaszcza. Obróciłam głowę w stronę miejsca, skąd dochodził dźwięk. Tak, jak się spodziewałam, ujrzałam Moriarty.
-Nie życzę sobie twojego towarzystwa. - powiedziałam apatycznie.
Kobieta otwierała usta by coś powiedzieć, ale przerwałam jej:
-Chociaż raz się zamknij. Mogłam zmiażdżyć ci czaszkę, połamać żebra, albo wyłamać szczękę, tak, jak temu biedakowi, zupełnie nieśwadomemu, z kim zadarł. Mogłam zrobić to wszystko na raz, ale tego nie zrobiłam, nawet nie wiem, dlaczego. Byłaś tak łatwym celem, gdy opierałaś się o ścianę, ogłuszona..

Mori? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz