8 paź 2016

Od Hope do Jamie

Bez strachu patrzyłam kobiecie w oczy.
-Moja odpowiedź nie zmieni twojej decyzji. Strzelaj. - powiedziałam spokojnie.
-Odpowiadaj, to rozkaz. - nakazała Moriarty.
Zaśmiałam się ironicznie.
-Nie słucham rozkazów. - odparłam zimno.
-Ostatnie słowa przed śmiercią? - spytała kobieta kpiąco.
-Ludzie nie zasługują na tę planetę, nasz gatunek jest egoistyczny i okrutny. Również i ja. Tak więc strzelaj, niezbyt zależy mi już na życiu. - odparłam obojętnie, jednak w głowie miałam już gotowy plan działania, chciałabym jeszcze trochę pożyć.
Adrenalina we mnie buzowała, słyszałam dokładnie każde uderzenie swojego serca. Byłam osłabiona, w ostatnim czasie użyłam zbyt dużo mocy, ale zdecydowałam się na ten paniczny krok. Zabawne, niczym w jakimś horrorze. Umiera moja rodzina, poznaję dziewczynę, która będzie moją przyjaciółką przez równo trzy lata, dzisiaj jest trzecia rocznica naszego poznania się. Moja przyjaciółka zostaje potrącona przez samochód, zapada w śpiączkę. Podczas pośpiesznego zmierzania w stronę szpitala prawie poderżnięto mi gardło, zostaję porwana. Budzę się, widzę dwoch martwych facetów i spokojnie konserwującą obraz kobietę. Dowiaduję się, że moja przyjaciółka zmarła i tak docieramy do tej chwili, a ostatnie wydarzenia zostały spowodowane przypadkowym szturchnięciem jakiejś kobiety w ramię. Uroczo. Stworzyłam iluzję gęstej, nieprzeniknionej mgły. Kobieta usłyszała zwodniczy dźwięk rozbijanego okna, a ja cicho podeszłam do jednego z trupów, nosił glany. Poluzowałam sznurówki i po wewnętrznej stronie buta zaczęłam szukać niedużej, ukrytej kieszonki. Gdy ją znalazłam, na mojej twarzy zagościł przebiegły uśmieszek. Wyciągnęłam z niej ostry, składany nożyk i mały pistolet.  Sprawdziłam magazynek, był pełny. Widocznie tutaj nie szukała.  Spowrotem zacisnęłam sznurówki. Nożyk schowałam za pasek. Rozwiałam iluzję i natychmiastowo wycelowałam w kobietę. Moriarty zrobiła to samo.
-Jak czujesz się z faktem, że małolata, jeszcze dziecko po raz kolejny wyprzedza cię o krok? - zapytałam złośliwie.
Dopiero teraz zauważyłam, że na podłodze przybył kolejny trup, a obok mnie stoi kobieta również celująca w blondynkę. Skinęła głową w moją stronę.
-Nigdy nie przegrywam. - odparła Moriarty, powoli cedząc słowa.
-Moja droga Moriarty, jesteś na przegranej pozycji. - odparła kobieta stojąca obok mnie.
Wycelowałam w klatkę piersiową mojej porywaczki i bez zawachania pociągnęłam za spust, jednak, że żadko używam broni palnej, podczas strzału ręka mi drgnęła, a kula poleciała w stronę brzucha. Kobieta po raz kolejny w ciągu ostatnich dwóch dni zgięła się w pół, a broń wypadła jej z ręki. Spokojnie podeszłam i wzięłam pistolet Moriarty.
-Wspominałam, że nasz gatunek jest okrutny i że ja również taka jestem? - szepnęłam w stronę  zwijającej się z bólu kobiety.

Mori? Wybacz, że takie krótkie, ale muszę wiedzieć, co zrobi Jam ;d

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz