Spojrzałam na to z politowaniem. Znaleźli się kochankowie..
- Chciałabym zaznaczyć, że osoba stojąca przed tobą, drogi Atkinsie, to niejaka Moriarty. - powiedziałam zniesmaczona.
- Moriarty? - mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony. - To Moriarty jest kobietą?!
-Jakby kobiety nie mogły zabijać. - westchnęłam. - A te ciała leżą tu zupełnie przypadkiem, wiatr je przywiał.
-Więcej szacunku, mała. - warknął Alexander, rzucając Moriarty na podłogę. Nie wiem nawet, jak się nazywasz.
Przewróciłam oczami.
-Uznajmy, że jestem Cassidy. - odparłam.
-Uznajmy? - zdziwił się mężczyzna.
-Dokładnie. Przeliterować?
-Alex, daj spokój, bo cię nastolatka przegada.. - powiedział Watson.
-Dziecięce marzenia.. - odparł Atkins.
-Moim marzeniem jest skończyć tą totalnie nie prowadzącą do niczego rozmowę. - ucięłam.
-Mała menda..
-Ja przynajmniej nie mam za kochankę seryjnej morderczyni. - odparłam z ironicznym uśmieszkiem.
Ale na pewno jest w szkole chłopak, w którym się podkochujesz, a jeśli nie, to wzdychasz do plakatów.
-Stereotypy..
-Och, czyli wolimy kobiety?
-Po raz kolejny nie, miłość nie istnieje, jest tylko instynkt nakazujący przedłużać gatunek, a ten u mnie nie wystepuje.
-Trudna sztuka.. Dobrze, że nie trzymasz z Moriarty, mogłabyś narobić sporo kłopotów..
-A kto powiedział, że jestem tą dobrą? Zdziwiłbyś się, gdybym opowiedziała ci swoją historię, a Moriarty postrzeliłam, bo pożyłabym jeszcze trochę. Nie zamierzam bawić się w ratowanie ludzkości. - powiedziałam, przerzucając pistolet z ręki do ręki i podrzucając go co i raz.
-Rozumiem, że miło wam się gawędzi, ale ktoś tu się nam zaraz wykrwawi. - mruknęła Adler.
-Właśnie, zapomniałabym. - powiedziałam i podniosłam szkicownik z podłgi.
Szkic przedstawiający Lilian był przybrudzony krwią. W moich oczach znowu zebrały się łzy, ale szybko je otarłam, nie chcąc, by ktoś je ujrzał.
-Ja już pójdę, chyba poradzicie sobie z nią, jestem padnięta, ale w miarę możliwości moglibyście zadbać, by moje nazwisko nie pojawiło się w gazetach, ani wiadomościach? Nie zniosę reporterów pod moim domem i chwilowego specjalnego traktowania w szkole.
-Spróbuję to załatwić. - odparła Irene Adler.
Szybkim krokiem wyszłam z mieszkania. Gdy wyszłam przed blok, rozejrzałam się, by zorientować się, gdzie jestem. Musiałam być na obrzeżach miasta. Skierowałam swoje kroki w stronę domu. Broń oczywiście ukryłam, nie zamierzałam się narażać. Szybko dotarłam do domu. Najchętniej od razu rzuciałabym się na łóżko i zasnęła, ale najpierw skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Wskoczyłam pod kołdrę i natychmiast zasnęłam.
Mori? Co tam się u was dzieje? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz