16 paź 2016

Od Jamie do Grimalkin

- Jamie! – krzyknął mężczyzna, trzaskając za sobą drzwiami. Skuliłam się jeszcze bardziej, niż robiłam to wcześniej, tylko po to, by wybiegający nie zauważył mojego stanu. Dobre stosunki z alkoholem zdecydowanie nie były mi pisane – Jamie! Do jasnej cholery, co ci się stało? – zapytał, kucając tuż obok. Gwałtownie odsunęłam głowę, ukrywając ją w ramionach.
- Ben! – kobieta zwróciła się do mężczyzny, próbującego mnie opanować – Jamie? – westchnęła podchodząc do męża.
- Co ci jest? – chwycił mnie za podbródek i skierował twarz tak, by mógł spojrzeć w oczy – Piłaś!
Mruknęłam niewyraźne przekleństwo, starając się odwrócić. Starszy brat, jakby na przekór mojemu zachowaniu, chwycił nie za ramiona i podniósł, a potem zaciągnął do domu. Zacisnęłam powieki, a gdy je otworzyłam, leżałam na kanapie w salonie, a przede mną stał Benjanim i jego żona, Anne.
- Victor i Louise śpią? – zapytał blondyn, zwracając się do małżonki – Nie mogą jej zobaczyć w takim stanie.
- Już dawno – odpowiedziała kobieta – Przecież jutro idą do szkoły. Tylko twoja siostra upija się w środku tygodnia.
- Jim – powiedział twardo Ben – Wiesz, że alkohol działa na ciebie źle, dlaczego znowu się upiłaś?
W odpowiedzi wybełkotałam coś w stylu „Wcale się nie upiłam, jestem w zupełności trzeźwa”, jednak te słowa nie przemówiły do mojego starszego brata.
- Nie no, w takim stanie się z nią nie dogadamy, niech się prześpi i może dojdzie do siebie – westchnęła bezradnie kobieta, sięgając po koc. Ze zniesmaczeniem na twarzy przykryła mnie nim, a potem szybko wyszła z pokoju, by po chwili być już na piętrze, w małżeńskiej sypialni. Spojrzałam na brata, oczekując jego karcącego uśmiechu, który pamiętałam z dzieciństwa. Teraz jednak przymrużył oczy, zaklął pod nosem i poszedł za swoją małżonką. Obróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy, próbując opanować myśli, co zdecydowanie utrudniał mi niesamowity ból głowy spowodowany zbyt dużą ilością wypitego wina. Skuliłam się, ukrywając głowę w ramionach. Miałam pewność, że tej nocy na pewno nie prześpię.
Z kanapy zwlekłam się dopiero, gdy głowa przestała tak boleć i mogłam ustać na nogach. Nadal zataczając się, dotarłam do drzwi i naparłam na nie, by wyjść. Po naciśnięciu klamki, ustąpiły, a ja znalazłam się na zewnątrz. Zamknęłam za sobą drzwi i chwiejnym, powolnym krokiem ruszyłam w stronę swojego mieszkania. Na szczęście, było wcześnie rano, dlatego ulice miasta były praktycznie puste.
Szczęśliwie udało mi się dotrzeć do mieszkania. Nie wysiliłam się na zdjęcie płaszcza, po prostu weszłam do pokoju, w którym maluję i położyłam się na materacu, próbując wypocząć.

Grimalkin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz