23 paź 2016

Od Jamie do Jane

Oparłam głowę na dłoni, słuchając kłamliwej opowieści, opowiadanej przez przestępczynię, siedzącą przede mną. Mówiła o początkach wspaniałej kariery z niesamowitym przekonaniem, że jej wierzę. Niezbyt skupiałam się na całej opowieści, starając się obserwować każdy jej ruch, każde niespokojne drgnięcie, każde niekontrolowanie mrugnięcie powieką. Jak przystało na wyćwiczonego kłamcę, nie wykonała żadnego z tych niepozornych znaków, pozostając nieugiętą w swoich kłamstwach, w których nawet nie zamierzała się zgubić.
- Doprawdy, moja droga, jesteś niczym prawdziwe dzieło sztuki. – uśmiechnęłam się, rezygnując z obserwacji. Skupiłam się na wertowaniu gazety w poszukiwaniu jakichkolwiek niepozornych ogłoszeń, tak naprawdę sygnalizujących niebezpieczeństwo.
Słyszałam jak gwałtownie, wściekle wzięła haust powietrza. Nikt, nawet Moriarty, nie powinien przerywać jej opowieści. Jednak to zrobiłam. I jeszcze pożałuję tego ruchu. Wiem o tym. Coraz bardziej zdenerwowana brunetka kontynuowała swoją wymyśloną opowieść.
- Przewyższasz nawet „Kochanków” Magritte’a. – dodałam, przekręcając kolejną stronę. Jedno z ogłoszeń, zawierające prośbę o pojawienie się nowej guwernantki, okazało się niezwykle ciekawe. Dziecko, którym miała się opiekować nowa pracownika, miało być niezwykle ciekawe świata, ale niesamowicie przyjazne. Całe ogłoszenie zostało napisane przez niejakiego Saundersa, a numer zawarty w nim był niezwykle podobny do tego, który otrzymał Walsh, były członek mojej organizacji.
- Chociaż nie – kontynuowałam niezwykle ciekawą wymianę zdań z Loki – Nie dorównuje ci nawet „Trwałość pamięci”, namalowana przez Dalí.
Zignorowała mnie i przeszła do kolejnego wątku w opowieści. Zerknęłam na nią, wyrywając kawałek strony, na którym zapisano ogłoszenie. Odłożyłam je na bok, po czym złożyłam gazetę i rzuciłam ją obok biurka. Zerkając na adres zamieszczony pod numerem telefonu, obejrzałam mapę, by znaleźć na niej odpowiednią ulicę. Uprzednio znalazłszy długopis w szufladzie, otoczyłam odpowiednie miejsce grubą, ciemną linią. Zwinęłam mapę i odłożyłam ją na bok. Kobieta zakończyła swą opowieść już dawno temu.
- Naprawdę, wspaniała historia – odparłam, podnosząc się – Ale chciałabym zobaczyć, co tak naprawdę potrafisz. Na razie słyszałam tylko puste słowa. W ostatecznym rozrachunku słowa to tylko wiatr. A ja chcę dowodów. Twardych. Pokaż, do czego jesteś zdolna.


Jane?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz