Oparłam głowę na dłoni, słuchając kłamliwej opowieści,
opowiadanej przez przestępczynię, siedzącą przede mną. Mówiła o początkach
wspaniałej kariery z niesamowitym przekonaniem, że jej wierzę. Niezbyt
skupiałam się na całej opowieści, starając się obserwować każdy jej ruch, każde
niespokojne drgnięcie, każde niekontrolowanie mrugnięcie powieką. Jak przystało
na wyćwiczonego kłamcę, nie wykonała żadnego z tych niepozornych znaków,
pozostając nieugiętą w swoich kłamstwach, w których nawet nie zamierzała się zgubić.
- Doprawdy, moja droga, jesteś niczym prawdziwe dzieło
sztuki. – uśmiechnęłam się, rezygnując z obserwacji. Skupiłam się na wertowaniu
gazety w poszukiwaniu jakichkolwiek niepozornych ogłoszeń, tak naprawdę sygnalizujących
niebezpieczeństwo.
Słyszałam jak gwałtownie, wściekle wzięła haust powietrza.
Nikt, nawet Moriarty, nie powinien przerywać jej opowieści. Jednak to zrobiłam.
I jeszcze pożałuję tego ruchu. Wiem o tym. Coraz bardziej zdenerwowana brunetka
kontynuowała swoją wymyśloną opowieść.
- Przewyższasz nawet „Kochanków” Magritte’a. – dodałam,
przekręcając kolejną stronę. Jedno z ogłoszeń, zawierające prośbę o pojawienie
się nowej guwernantki, okazało się niezwykle ciekawe. Dziecko, którym miała się
opiekować nowa pracownika, miało być niezwykle ciekawe świata, ale niesamowicie
przyjazne. Całe ogłoszenie zostało napisane przez niejakiego Saundersa, a numer
zawarty w nim był niezwykle podobny do tego, który otrzymał Walsh, były członek
mojej organizacji.
- Chociaż nie – kontynuowałam niezwykle ciekawą wymianę zdań
z Loki – Nie dorównuje ci nawet „Trwałość pamięci”, namalowana przez Dalí.
Zignorowała mnie i przeszła do kolejnego wątku w opowieści.
Zerknęłam na nią, wyrywając kawałek strony, na którym zapisano ogłoszenie.
Odłożyłam je na bok, po czym złożyłam gazetę i rzuciłam ją obok biurka.
Zerkając na adres zamieszczony pod numerem telefonu, obejrzałam mapę, by
znaleźć na niej odpowiednią ulicę. Uprzednio znalazłszy długopis w szufladzie,
otoczyłam odpowiednie miejsce grubą, ciemną linią. Zwinęłam mapę i odłożyłam ją
na bok. Kobieta zakończyła swą opowieść już dawno temu.
- Naprawdę, wspaniała historia – odparłam, podnosząc się –
Ale chciałabym zobaczyć, co tak naprawdę potrafisz. Na razie słyszałam tylko
puste słowa. W ostatecznym rozrachunku słowa to tylko wiatr. A ja chcę dowodów.
Twardych. Pokaż, do czego jesteś zdolna.
Jane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz