Siedziałam na rurze u sufitu w jakimś starym magazynie. Czyściłam broń.
-LOKI?!- wrzasnął ktoś, kto wszedł do środka. Nie zauważył mnie.
Sprawnie zeskoczyłam z rury lądując naprzeciwko osobnika. Był to Lucas, mój informator, policjant. Jako człowiek, nic nie wiedział o mojej "inności"...
-To ja.- powiedziałam, nie spuszczając wzroku z noża, który właśnie polerowałam.
-Em... Mam wiadomość.
-Wiem. Gdybyś jej nie miał już byś nie żył.
Mogłam po prostu wyczytać to z jego myśli, ale niech chłopak czuje się ważny przez te swoje ostatnie chwile.
-Jest taka jedna osoba, Moriarty...- zaczął, a ja ponagliłam go machnięciem ręki.- Szukamy jej od paru tygodni i mogłabyś nam pomóc.
-Oczywiście...- westchnęłam, po czym wbiłam mu nóż między żebra.
-...Że nie.- dokończyłam.
Wyszłam z magazynu, od razu zmieniając się w czarny dym. W takiej postaci doleciałam do domu. Zmyłam farbę z włosów i przebrałam się. Potem, jak gdyby nigdy nic, paląc e-fajkę ruszyłam w stronę pracy.
Weszłam do salonu fryzjerskiego i przyjęłam pierwszego klienta.
-O, Jane.- zaczęła Jessica. Potem zaczęła świergotać swoim piskliwym głosem i miałam jej dość, ale włączyłam się do rozmowy.
~potem~
Siedziałam w parku, patrząc na mur pareset metrów ode mnie. Napisałam tam czerwoną farbą do włosów " Moriarty- idę po ciebie...~ Loki".
Wiem, mało oryginalne, ale powinna mnie tak zauważyć.
~tydzień później~
Siedziałam w swoim magazynie, gdy nagle ktoś wyważył drzwi. W moim holu stało z pięciu mężczyzn. Byłam na to przygotowana, miałam włosy zafarbowane na zielono, fioletowy garnitur i na twarzy namalowany wieczny uśmiech.
Tak, dzisiaj na Jokera.
Podeszłam do nich.
-Co za miła niespodzianka! Panowie od Moriarty, tak?- zagadnęłam wesoło.
-Skąd to wiesz?- zapytał jeden.
-Tępi jak buty.- powiedziałam do siebie głośno.
~później~
-Wejść.- usłyszałam.
Zostałam wepchnięta do pomieszczenia, gdzie czekała na mnie już jakaś blondi.
-Moriarty?- zapytałam, podchodząc do kobiety siedzącej na fotelu.
Moriarty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz